Ojcostwo duchowe

Opublikowane przez Ukryte Piękno 3.12.19 Brak komentarzy

face to face

ojciec – córka,
czyli o nieidealnej relacji


Dzisiaj rozmowa pomiędzy córką a ojcem, miedzy Karoliną Wtorek a ks. Michałem Laskowskim – o ojcostwie. O ojcu biologicznym i potrzebie kierownictwa duchowego, i nie tylko.
Poprzedni artykuł był stricte o ojcostwie biologicznym. Teraz poruszamy głębszy temat – potrzebę ojcostwa duchowego.


Stróże Poranka – „Drogi”


Córka: Nurtuje mnie pytanie, mnie jako córki, czy jakakolwiek z nas miała idealne dzieciństwo i dobry dom? Nie spotkałam jeszcze dziewczyny, która by powiedziała, że miała super. Dlaczego tak się dzieje?


Ojciec: Nie da się zamknąć tego w jednej płaszczyźnie. Zależy jak rozumiemy pojęcie „dobrego domu” i „idealnego dzieciństwa”. Każdy dom jest dobry, jeśli jest w nim miłość, pokój, radość, wzajemna zgoda i wiele innych. Nie kwestionuje to jednak pojawiania się problemów, trudności, niejednokrotnie takich, które po ludzku przekreślają. Myślę, że duży wpływ na takie postrzeganie ma brak wzorców. Nasi ojcowie, nasze matki też pochodzą czy pochodzili z domów nieidealnych. Jednak tu wchodzi kwestia po pierwsze dostrzeżenia problemów i trudności, z którymi z domu wychodzę. Braków np. emocjonalnych, ale też braków w podstawowych potrzebach takich jak bliskość. Po drugie kwestia pracy z tymi trudnościami. Jest to podejmowanie pracy nad sobą, nie na zasadzie prześcigania się z innymi o to jaki jestem, ale w pokonywaniu samego siebie. 

Córka: Często w życiu popełniałam różne błędy, a ich przyczyna, która napędzała cały ten chory mechanizm była długo nieuświadomiona. Dopiero teraz wiem, że poszukiwanie bezpieczeństwa wynikające z braku fizycznej obecności ojca w domu (który wyjechał za granicę za chlebem) doprowadziła mnie do błędnych decyzji. Niekiedy ocierałam się o tragiczne decyzje, które mogły przynieść nieoczekiwane konsekwencje.




Ojciec: Konsekwencją braku fizycznego, duchowego i emocjonalnego ojca czy matki również, czyli konsekwencją braku wzorca, niejako punktu odniesienia są popełniane przeze Ciebie błędy. Istotną kwestią jest modlitwa o to, aby Pan Bóg postawił na Twojej drodze „towarzysza życia”. Spotkanie na swojej drodze osoby mądrej, która będzie przyjacielem, ale i stanie się duchowym towarzyszem, czy przewodnikiem, pokazującą konsekwencje błędów, ale też umiejącą przeprowadzić Cię w stanie kryzysu, czy w czasie popełnionego błędu ku górze, ku dobremu rozwiązaniu, ku ponownemu wejściu na drogę szczęścia i miłości. Św. Paweł po swoim doświadczeniu nawrócenia dochodzi do momentu w którym słyszy  słowa Jezusa „wystarczy Ci mojej łaski, moc bowiem w słabości  się doskonali” (2 Kor 12, 8). 

Córka: Dzisiejsze czasy nie sprzyjają budowaniu relacji córka – ojciec. Wiele rodzin jest rozbitych, niepełnych. Zatraca się, a zarazem podważa rolę ojca, który odgrywa istotną rolę w życiu córki. Tracimy często swoją tożsamość i poczucie własnej wartości. Niełatwo żyć raz w jednym domu, raz w drugim. Czujemy się opuszczone, osamotnione i niezrozumiałe.


Ojciec: Dzisiejszy świat próbuje podważyć wszelkie autorytety. Podważanie podstawowych wartości takich jak poczucie bezpieczeństwa wypływające z rodziny, ale również podważanie autorytetu ojca jako głowy rodziny, prowadzi do zaburzenia najistotniejszych funkcji rodziny, zaburzając tym samym budowanie relacji córka – ojciec. Spłycenie tożsamości mężczyzny, życie „na próbę”, czyli związki niesakramentalne, ale również rozwody mają ogromny wpływ na powstawanie zaburzeń w budowaniu relacji. Te właśnie sytuacje wpływają na nieumiejętność budowaniu zdrowej relacji opartej na miłości, wzajemnym zrozumieniu, ale również bliskości. Jak to jest w takim potocznym powiedzeniu: „Kiedyś jak się coś popsuło, to się naprawiało. Teraz gdy się coś popsuje wymienia się na nowe” w odniesieniu do budowania relacji międzyludzkich, zwłaszcza relacji w małżeństwie, w rodzinie, czy w związkach osób zakochanych, pragnących tworzyć zdrowe, piękne rodziny. Osoby tworzące związki niesakramentalne niejako „przeskakują” kilka etapów w życiu i nieprzepracowane, nie przeżyte te etapy mają negatywny wpływ na późniejsze życie, pojawia się brak. John Eldrige w książce „Dzikie serce” pokazuje właśnie siedem etapów rozwoju w budowaniu tożsamości mężczyzny. Autor podkreśla, że ominięcie choćby jednego etapu będzie miało wpływ na późniejszą niedojrzałość w konkretnych momentach życia. Nie da się tego zamknąć w kilku zdaniach, myślę, że nie raz powinno wracać to w naszych rozmowach. Jednak jest droga pokazująca piękno miłości, piękno budowania prawdziwych, opartych na jedności, pokoju i miłości relacji. Drogą tą jest życie sakramentalne. Przez udział w sakramencie pokuty, który pozwala mi przejrzeć się z miłością w moich wadach, ale również podziękować i zmotywować się przez to, co dobre we mnie,  do dalszego działania, do dalszej walki o swoją tożsamość, ale również o tych, którzy są bliscy mojemu sercu.   Do tego Eucharystia, sakrament ukazujący wielkość miłości Boga do mnie, Jezus, który pragnie wchodzić w intymną wręcz relację ze mną, kiedy Go przyjmuję do swojego serca.

Córka: Głowię się nad jednym schematem. Otóż brak fizycznej obecności ojca (nawet wtedy, gdy wyjeżdża za granicę, aby zarobić na chleb), to szukam relacji i bezpieczeństwa wśród starszych mężczyzn (najczęściej w wieku ojca), zamiast utrzymywać kontakty z rówieśnikami.
Gdy mój ojciec jest alkoholikiem i znęca się psychicznie i fizycznie w domu, to zawsze obiecuję sobie, że znajdę sobie takiego męża, który tak nie będzie robił. A wychodzi inaczej.
Gdy mój mąż bije i znęca się psychicznie, to nie potrafię odejść, aby ułożyć sobie normalnie życie, bez lęku i strachu, tylko trwam w tym związku.
Dlaczego tak się dzieje?


Ojciec: Niestety schemat o którym mówisz powielany jest w rodzinach przez pokolenia. Niejednokrotnie wynikiem jest tego brak świadomości ale i doświadczenia, że „mogę żyć inaczej”. Żyjąc w takich dysfunkcjach przyzwyczajasz się do nich i przyjmujesz jako swoje środowisko naturalne, dlatego to też odbija się na późniejszym budowaniu relacji równie toksycznej z chłopakiem/mężczyzną w którym się zakochujesz. Obraz ojca –alkoholika, który stosuje przemoc głęboko zapisuje się w sercu i umyśle i niestety staje się odzwierciedleniem domu rodzinnego. Jednak kiedy na Twojej drodze pojawi się ktoś, kto pokaże, że można żyć inaczej, że nie trzeba powielać tego schematu podejmuje się wręcz katorżnicza walka o siebie. Mimo, iż schemat często jest powtarzany, jednak jest możliwe by tego nie robić i żyć odważnie, w pełni swojej godności

Córka: Zastanawiam się czy istnieje grzech pokoleniowy. Mam tu na myśli np. gdy dziadek był alkoholikiem i w domu było piekło. To czy w moim domu też ono będzie? Czy mówimy wtedy bardziej o skutkach bądź konsekwencjach grzechu?





Ojciec: „Grzech pokoleniowy stoi w sprzeczności z prawdą o Bożym Miłosierdziu i o Jego przebaczającej Miłości” – czytamy w opinii teologicznej Komisji Nauki Wiary KEP z 2015 roku. „Kościół od samego początku naucza, że grzech jest zawsze czymś osobistym i wymaga decyzji woli. Podobnie jest z karą za grzech”. Komisja Nauki Wiary uzasadnia swoją opinię Pismem Świętym oraz nauczaniem Kościoła Katolickiego na temat grzechu i grzechu pierworodnego. Podkreśla, że wiara w „grzech pokoleniowy” oznacza brak wiary w siłę sakramentu chrztu i sakramentu pokuty. Biskupi powołują się tu m.in. na Księgę Ezechiela: „Syn nie ponosi odpowiedzialności za winę swego ojca, ani ojciec – za winę swego syna. Sprawiedliwość sprawiedliwego jemu zostanie przypisana, występek zaś występnego na niego spadnie” (Ez 18,3-4.20). Oraz Księgę Powtórzonego Prawa (24,16): „Ojcowie nie poniosą śmierci za winy synów ani synowie za winy swych ojców. Każdy umrze za swój własny grzech”. Przypominają też, że jedynym grzechem, który przechodzi z pokolenia na pokolenie, jest grzech pierworodny. Bezpowrotnie oczyszcza nas z niego jednak sakrament chrztu (tak jak oczyszcza z wszelkich innych grzechów – zob. KKK1262)


Córka: A tak na koniec, próbuje rozpatrzeć Księdza kapłaństwo jako dar i tajemnicę. No właśnie dar i tajemnica do czego? Do bycia m.in. OJCEM DUCHOWNYM? Jak Ksiądz przeżywa powołanie do służby bycia pasterzem nad powierzonym sobie ludem? Bo nie ukrywam, że my młodzi często potrzebujemy duchowych przewodników w naszym życiu. 


Ojciec: Kapłaństwo jako dar i tajemnica… tak właśnie ten sakrament nazywał Papież Jan Paweł II. Jest to bardzo dobre określenie. Z jednej strony dar, darmo dany niezasłużony, kiedy patrzę na siebie jako na grzesznika wołającego o Boże Miłosierdzie, dar jako posługa i to do czego jestem zaproszony, ale również tajemnica. Trudno było mi uwierzyć, kiedy na drodze formacji pojawiało się stwierdzenie, „tylko ten co będzie dobrym księdzem, byłby również dobrym ojcem”. Kiedy patrzę teraz z perspektywy tego, który posługuje, który towarzyszy wyłania się właśnie zrozumienie, że jest to również tajemnica. Paradoks kapłaństwa to właśnie ktoś, kto zostaje zaproszony przez Jezusa na tę drogę nie staje się biologicznym ojcem jednego, dwójki czy trójki dzieci, natomiast staje się ojcem duchowym wielu. Moje doświadczenie posługi to pokazuje. Niejednokrotnie spotkałem się z wyrażeniem potrzeby obecności w życiu innej osoby jako towarzysz, przyjaciel, duchowy ojciec, któremu ludzie powierzają swoje życie, od radości ze zdanego egzaminu, dobrze napisanej klasówki, pierwszego zakochania, budowania związku,  wchodzenia w głębszą relację z Jezusem, aż do smutku czy żalu z przeżywanych tragedii życiowych, rozterek, trudności przeżywanych w związkach czy małżeństwach. Mógłbym wymieniać tutaj jeszcze wiele innych. Duchowe ojcostwo które stało się rzeczywistością to obecność, cicha obecność i dawanie przy tym poczucia bezpieczeństwa, przez między innymi stwarzanie atmosfery zaufania. Sam jako ksiądz towarzyszę osobom, które poszukują Pana Boga, Jego miłości, ale również wynikającej z tego miłości do bliźniego i do siebie. Rolą ojca duchowego jest o tym po prostu przypominać…


To już ostatni artykuł z serii relacji córka – ojciec, o tym co trudne, przemilczane. Zetknięcie się twarzą w twarz potrzebne jest nam, aby uzmysłowić sobie, że nie jestem sama na tej drodze. 



Karolina Wtorek
Tematy: ,