dla kobiet z wartościami

poniedziałek, kwietnia 27, 2020

Nowa odsłona


Zapraszamy do czytania naszego bloga na nowej witrynie:


poniedziałek, marca 23, 2020

Kobiety, które nękały św. Hieronima


„Pierwszą iskrę pod ognisko położyłaś” – napisały Paula i Eustochium do Marceli. Co takiego zawdzięczały Marceli? Pasję i miłość do… studiowania Pisma Świętego. 

Marcela zainicjowała krąg,  który znamy dzięki listom św. Hieronima. Wiemy zatem, że Marcela, Paula i Eustochium, a wraz z nimi wiele innych, arystokratek i  kobiet z klasy średniej, studiowało Biblię w sposób systematyczny i wnikliwy. I nie był to krąg towarzyski. Z listów Hieronima do Marceli zachowało się siedemnaście, z czego dziesięć jest czysto egzegetycznych. Pierwsze biblistki na poważnie podchodziły do swego studium, a poznawanie Biblii rodziło tęsknotę za miejscami z nią związanymi, za Ziemia Świętą.  
W swoim pałacu na Awentynie Marcela zgromadziła krąg kobiet regularnie spotykających się ze sobą dla studiowania Biblii. Mieszkały oddzielnie. W sposób umiarkowany przestrzegały postów i zasady skromności w strojach. 

Hieronim raczej stronił od kobiet, sam przyznał, że unikał kobiecego towarzystwa, ale natarczywość i gorliwość Marceli była tak wielka, że w końcu jej uległ. Upór, z jakim Marcela chciała dyskutować o Biblii, dokonał wyłomu w zasadach Hieronima i tak zaczął nauczać ją i jej towarzyszki Pisma Świętego. W jednym z listów Hieronim tak pisze o dociekliwości Marceli:
„(…) poruszała przeciwne kwestie nie dla sprzeczania się, lecz dlatego, żeby przez pytania uczyć się rozwiązywania zagadnień. Jeśli po moim wyjeździe powstał spór co do jakiegoś świadectwa Pisma Świętego, do niej spieszono jako do sędziego”.
Do grupy Marceli należała jej matka Albina, przybrana córka Pryncypia, jej siostra Asela, Melania Starsza, Fabiola, Furia, Lea i Paula z córkami: Bazyleą i Eustochium. Wdowy, dziewice, żony; wykształcone starannie, znały łacinę i grekę, a po zachęcie św. Hieronima, uczyły się także hebrajskiego. 



Korespondencja dotyczyła między innymi zwrotów hebrajskich, nie tłumaczonych na język grecki, diapsalmu, ubioru kapłańskiego u Hebrajczyków, Ksiąg Królewskich i Księgi Sędziów, oraz postaci kobiet ze Starego i Nowego Testamentu (m. in. Zuzanny, Debory, Pryski i kobiet - uczennic towarzyszących Jezusowi). W korespondencji widać wielość zainteresowań i ogromną wiedzę biblijną kobiet. Są to bardziej traktaty niż listy.
Krąg kobiet z Awentynu nigdy nie przekształcił się w żadna instytucję. A jednak wiele z tych kobiet konkretnie przemieniło swoje środowisko. Paula Rzymianka towarzyszyła Hieronimowi w Betlejem i tam przyczyniła się do powstania męskich i żeńskich klasztorów. Lea założyła własną wspólnotę monastyczną. Asela oddała się życiu ascetycznemu a swój majątek rozdała ubogim. Marcela w wieku osiemdziesięciu lat została pobita w czasie najazdu Gotów na Rzym i zmarła na rękach przybranej córki. Fabiola odeszła od męża i związała się z innym mężczyzną. Drugi mąż ja zdradzał, zatem sprzedała majątek i rozdała wszystko ubogim. Odwiedziła Paule i Hieronima w Betlejem, gdzie z zapałem studiowała Biblię.

Może ta grupa pełnych zapału kobiet to dobra lekcja o tym, jak wpływać na świat, jak tworzyć środowisko, które może w konkretny sposób przemieniać świat i Kościół.




Anna Duda

Lektura;
Św. Hieronim ze Strydonu, Listy, t.1 – t.4
Św. Hieronim, Listy do Eustochium
https://www.brewiarz.pl/czytelnia/swieci/09-30a.php3
https://brewiarz.pl/czytelnia/swieci/01-26c.php3
Zuzanna Radzik, Emancypantki. Kobiety, które zbudowały Kościół

środa, marca 18, 2020

Bóg przykazał, Bóg ukochał

Jezus powiedział do swoich uczniów: "Nie sądźcie, że przyszedłem znieść Prawo albo Proroków. Nie przyszedłem znieść, ale wypełnić. Zaprawdę bowiem powiadam wam: Dopóki niebo i ziemia nie przeminą, ani jedna jota, ani jedna kreska nie zmieni się w Prawie, aż się wszystko spełni. Ktokolwiek więc zniósłby jedno z tych przykazań, choćby najmniejszych, i uczyłby tak ludzi, ten będzie najmniejszy w królestwie niebieskim. A kto je wypełnia i uczy wypełniać, ten będzie wielki w królestwie niebieskim". 
Mt 5, 17-19


I znowu chodzi o miłość. Nasz Bóg kolejny raz daje nam Słowo, w którym wskazuje jak żyć, by być szczęśliwym. Jezus mówi: „Wypełniaj przykazania i ucz je wypełniać”.
Uczyć wypełniać? Jak mówić o przykazaniach ludziom, których spotykamy na co dzień? Czy ktoś dziś chce słuchać takich treści? Mam nakazywać komuś jak ma postępować, co ma robić? Czasem w naszych środowiskach, np. w pracy bardzo trudno jest mówić o Bogu.


„Posłuchamy cię innym razem” – taką odpowiedź też niejednokrotnie możemy usłyszeć. W takich sytuacjach pozostaje nam głosić Ewangelię poprzez świadectwo naszego życia. To jak żyjemy, jakich wyborów dokonujemy ma wpływ na nasze otoczenie. Ludzie patrzą na nas i w pewnym momencie zauważą, że jest w nas coś innego, coś co pociąga. I może przyjdzie czas, że któregoś dnia ktoś z moich znajomych czy współpracowników, ktoś kto mnie widzi, zatrzyma się i zastanowi. I zapyta o moją wiarę i mojego Boga. 




Jadwiga Wojtak

poniedziałek, lutego 10, 2020

UKRYTA TAJEMNICA


Spotykam się z Tobą codziennie. 5 dni w tygodniu, przez 7:35 godziny (choć i tak noszę Cię zawsze w pamięci i swoim sercu). Zawsze mówimy sobie dzień dobry na przywitanie i do widzenia na pożegnanie (czasem i te ostatnie). Uśmiechamy się często do siebie, ale rozmawiamy też przez łzy bólu, samotności i cierpienia. Jesteś i tak dla mnie piękna, bo jesteś indywidualna w sobie samej. Któż Ci dorówna?


Jesteś troszkę niechętna i leniwa, ale masz do tego prawo, gdyż przemęczona jesteś już życiem. Lubię się z Tobą spotykać, bo jesteś mądra, potrafisz niejednokrotnie doradzić. Nie zatrzymujesz swej wiedzy dla siebie. Gdy patrzę w Twe oczy, widzę w nich głębię.



I zawsze mi powtarzasz: „i Ty kiedyś się zestarzejesz, Twoja uroda minie, twarz się pomarszczy, oczy zajdą mgłą… piękne włosy posiwieją. Więc dopóki masz serce, szanuj starość innych, bo nie wiadomo jak Ty będziesz traktowana młoda damo. Taka jest kolej rzeczy… a moje imię brzmi STAROŚĆ”.




Karolina Wtorek

środa, stycznia 22, 2020

Ten kto wierzy, nigdy nie jest sam

„Wszedł znowu do synagogi. Był tam człowiek, który miał uschłą rękę. A śledzili Go, czy uzdrowi go w szabat, żeby Go oskarżyć. On zaś rzekł do człowieka, który miał uschłą rękę: «Stań tu na środku!». A do nich powiedział: «Co wolno w szabat: uczynić coś dobrego czy coś złego? Życie ocalić czy zabić?» Lecz oni milczeli. Wtedy spojrzawszy wkoło po wszystkich z gniewem, zasmucony z powodu zatwardziałości ich serca, rzekł do człowieka: «Wyciągnij rękę!». Wyciągnął, i ręka jego stała się znów zdrowa. A faryzeusze wyszli i ze zwolennikami Heroda zaraz odbyli naradę przeciwko Niemu, w jaki sposób Go zgładzić.”Mk 3, 1-6


Wydaje się, że człowiek z uschłą ręką z dzisiejszej Ewangelii jest bardzo samotny. Ma on w sobie jakieś ograniczenia, niemoc, coś co nie pozwala mu normalnie pracować, żyć pełnią życia. A ludzie otaczający go jakoś nie bardzo przejmują się jego losem. Nikt nie chce, czy nie jest w stanie mu pomóc. A jednak gdzieś w środku jest w tym człowieku jakaś odrobina nadziei, że coś może się zmienić. Ostatecznie ratuje go spotkanie z Panem Jezusem i posłuszeństwo Jego Słowu. Gdy Jezus powiedział do niego: „Wyciągnij rękę”. On wyciągnął, choć prawdopodobnie było to dla niego dość trudne. I ręka stała się znów zdrowa.

Człowiek, który wierzy, nigdy nie jest sam. Ale czy to prawda? Czy prawdą jest, że Bóg otacza mnie delikatnie zewsząd swoją obecnością? Czy naprawdę zabiega o mnie i troszczy się? Czy to prawda, że wychodzi mi naprzeciw, chce się spotkać, mówi do mnie i ze mną Jest w każdym momencie mojego życia? 





Jadwiga Wojtak