dla kobiet z wartościami

środa, stycznia 31, 2018

POMIMO WSZYSTKO…



Mk 6, 1-6


„Wyszedł stamtąd i przyszedł do swego rodzinnego miasta. A towarzyszyli Mu Jego uczniowie. Gdy zaś nadszedł szabat, zaczął nauczać w synagodze; a wielu, przysłuchując się, pytało ze zdziwieniem: «Skąd to u niego? I co to za mądrość, która mu jest dana? I takie cuda dzieją się przez jego ręce! Czy nie jest to cieśla, syn Maryi, a brat Jakuba, Józefa, Judy i Szymona? Czyż nie żyją tu u nas także jego siostry?» I powątpiewali o Nim. A Jezus mówił im: «Tylko w swojej ojczyźnie, wśród swoich krewnych i w swoim domu może być prorok tak lekceważony». I nie mógł tam zdziałać żadnego cudu, jedynie na kilku chorych położył ręce i uzdrowił ich. Dziwił się też ich niedowiarstwu. 
Potem obchodził okoliczne wsie i nauczał.”



Niedowiarstwo, zazdrość czy pycha?
Co takiego było w ludziach z Nazaretu, że nie potrafili przyjąć Jezusa?


Co mówił, że ich serca słysząc Jego naukę były pełne obrazy?




Widzę w tym Słowie moją codzienność. Słowo Boga, które często odrzucam, które mnie złości, które jest ciężarem, bo pokazuje mi prawdę o mnie… 
A PAN chce przemieniać serce grzesznika. Zwraca mi uwagę, że potrzebuje mojego zaangażowania,
wymaga życiowej zmiany 


  • tego, co stało się „bezpieczna rutyną”
  • co nie jest pełnieniem woli Boga                  

                 
Dzisiejsza Ewangelia jest dla mnie niczym Słowo upomnienia, które trudno przyjąć zwłaszcza od najbliższych. 
Co robić?
Tak po prostu się poddać działaniu Boga?
I to wystarczy?  
Wydaje się być takie proste…
Ale ja chciałabym podjąć coś znaczącego, jakieś wyniosłe zmiany, widoczne od razu. Wielozadaniowość, która mogłaby sprawić, że Pan wejrzy na mój trud i dopiero „zasłużę” na Jego miłosierdzie…

…a przecież wcale nie o to chodzi…

Duch Święty podpowiada mi by zawołać:

„JEZU, TY SIĘ TYM ZAJMIJ”


Krótki akt, pozwalający, żebym w zaufaniu i powierzeniu zaczęła wypełniać wolę PANA.




Działanie Boga 


Jak działa Bóg? 
Widzę odpowiedź na to zapytanie w piątym wersie tej Ewangelii „…jedynie na kilku chorych położył ręce i uzdrowił ich.” - w przekładzie greckim czytamy: „jeśli nie paru NIEMOCNYM nałożywszy ręce uzdrowił”.


NIEMOC pełna MOCY

Kiedy pokazuję Bogu moje zranione serce, jego słabość, kruchość i wrażliwość, okazuje się, że w tym momencie staję prawdziwie w relacji do Boga.

Boga, który kocha moją niemoc - daje mi jednocześnie swoje umocnienie…

Boga, który jest hojny i pragnie wlewać w moje serce łaskę i uzdrowienie.

Aby to zaistniało potrzeba:

  • mojej zgody
  • prawdy
  • prostoty                           
PAN NAŁOŻY NA MNIE 
SWOJE RĘCE I UZDROWI MNIE…



Dziś Miriam przychodzi do mnie w postawie zawierzenia Słowu Boga. 
Pomimo ostrych słów krytyki, powątpiewania i wyśmiania przez bliskich…
Ona pozostaje w pokorze zasłuchania w Boga.
Zdanie innych osób na temat Jej Syna schodzi na bok. 
Liczy się Jej wewnętrzna relacja z Bogiem.  


Dzisiejsze Słowo pokazuje mi, że jeśli będę prawdziwie żyła z Jezusem, 
to mogę być pewna, że dotkną mnie nieporozumienia i wyśmiania.
Ale w tych doświadczeniach Pan zachowa mnie
 w pokoju serca, pomagając mi iść do przodu!
 Skoro Chrystus był niezrozumiany, mało tego, później zawieszony na krzyżu,
 to czego ja oczekuję od innych?


EWANGELIA JEST SŁOWEM SPRZECIWU DLA ŚWIATA

CZY JESTEM NA TO GOTOWA?

JAK PATRZĘ NA LUDZI ODDANYCH CHRYSTUSOWI?

Niech wypowiedź Ojca Pustyni, Jana Klimaka
pomoże nam w modlitwie, 
w zachowaniu cichości i pokoju serca,
 zwłaszcza w tych momentach, gdzie jesteśmy niezrozumiani 
i odrzucani przez najbliższych… 


Patrząc na Maryję trwajmy z Jezusem…


„Maryja, ma zamknięte usta i praktykuje świadomie milczenie,
 podporządkowując się woli Boga. 
Dzięki duchowej ciszy zbliża się do Niego i podejmuje nieustanną modlitwę.
(…) Boża Matka tylko z pozoru jest smutna, tak naprawdę nie ulega rozpaczy, 
bo nie jest pochłonięta przez sprawy doczesne. 
Chociaż z drugiej strony widać, że jak prawdziwa matka 
wyraża zatroskanie o swoje dziecko.
 Nie wykonuje jakichś gwałtownych, dynamicznych ruchów, 
pozostaje powściągliwa, nie objawia na zewnątrz swego bólu i obawy. 
W ten sposób stanowi przykład postawy dla ascetów pragnących osiągnąć hezychię.”





Kamila Kruszyńska

poniedziałek, stycznia 29, 2018

Wycieczka w przeszłość w poszukiwaniu sensu kobiecości – część II


W pierwszej części omówiłam problemy i zagrożenia towarzyszące kobietom i młodym dziewczynom pracującym w fabrykach na przełomie XIX/XX wieku. Artykuł miał na celu odnaleźć kobiecość u kobiet żyjących w ówczesnych czasach. Niskie wynagrodzenia, zadłużenia, demoralizacja, zatracanie wartości moralnych i religijnych, złe warunki mieszkaniowe, duża ilość godzin pracy – to wszystko sprawiało, że środowisko kobiet było zaniedbane.

W dalszych poszukiwaniach odnajduję kobiety mężne, odważne, heroiczne. Kobiety, które widząc zmagania innych, nie rezygnują i nie ulegają presji fabrykantów. Starają się być promykiem nadziei i dobra dla kobiet i młodych dziewcząt. Widzą, jak kobiety w poszukiwaniu środków do życia i zniewolone panującą sytuacją, ulegają narzuconym im warunkom. 

Te odważne i dzielne kobiety, stawały się dla młodych dziewcząt autorytetami, a niekiedy (jeśli mogę tak ująć) matkami. Dostrzegając problem beznadziejnych warunków mieszkaniowych, pomagały im znaleźć dobre lokum. Wynajmowane mieszkania przeznaczone były wyłącznie dla młodych robotnic fabrycznych. Chroniło to je od demoralizacji, na którą były narażone m.in. mieszkając wspólnie z mężczyznami.
Młodym dziewczynom, które traciły ducha religijności, pobożności i uczciwości, organizowały nauczanie katechizmu, zachęcały do modlitwy oraz skorzystania z sakramentu pokuty i pojednania.
Mniej zaradnym i oszczędnym dziewczętom zapewniały edukację w zakresie wykonywanego przez nie zawodów, wdrażały do praktycznych i domowych prac, jak i przyuczały gospodarowania pieniędzmi. Uczyły je również nauki czytania, pisania, historii.
Aby uwolnić robotnice od zadłużeń w sklepach żydowskich, uczono je oszczędnego gospodarowania każdą suma pieniędzy, co w konsekwencji  uwalniało je od wyzysku żydowskiego.
Kobiety nie zapominały również o rodzinach, najuboższych i bezrobotnych. Organizowały w pobliżu fabryk tanie kuchnie i jadłodajnie. 

Przez swój przykład życia i żywą wiarę w Boga, były pomostem na drodze do wiary w Boga. Ich wzór ducha chrześcijańskiego przenikał do fabrycznych hal. Chętnie uczestniczyły w Mszach Świętych, przystępowały do Komunii świętej, co pociągało innych do naśladowania. Jak na przykładne katoliczki przystało, świadczyły pomoc duchową, materialną i dobroczynną. Zdobywały sobie zaufanie środowiska. Ich odwaga i osobisty przykład przyczyniał się do zmniejszenia się liczby kradzieży, pijaństwa. Wpływał również na sumienne wykonywanie pracy.

Potrzebą tamtych czasów było zadbanie również o chore robotnice, bezrobotnych oraz osoby w podeszłym wieku. Mała ilość pożywienia i szkodliwe warunki pracy szerzyły powstawanie chorób: gruźlicę i tyfus. Działalność kobiet nie zamykała się więc w murach fabryk, ale tworzyły przytułki i schroniska dla kobiet chorych i bezrobotnych.

Widzimy więc, że w każdym czasie kobiety zmagały się z trudnościami. Dostrzegamy kobiety, które nie były obojętne na szerzące się zło. Poprzez swoje uświęcanie życia i pracy odgrywały istotną rolę na otaczające ich środowisko.


*  *  *
Moja wycieczka w przeszłość jednak się nie kończy. Spotykam panią Łucję Glijer, która w tym roku kończy 90 lat. Kobieta, która chce podzielić się swoim świadectwem bycia kobietą i bycia wzorem dla innych. Choć przez skromność nie uważa się za kogoś wyjątkowego, to jednak warto przytoczyć jej przykład życia.

Siadamy przy wspólnej herbacie i zaczynamy rozmowę, od najprostszych pytań, aż po konkretne, aby pokazać kwintesencję sensu kobiecości. 

O owocach naszej rozmowy już w następnym poście…


Karolina Wtorek


Fotogaleria:










sobota, stycznia 27, 2018

Nie każdej Pięknej w tej spódnicy pięknie!

Pamiętam jak koleżanka na widok mej osoby w spódnicy o kształcie „syrenka” wykrzyknęła: A coś ty z siebie zrobiła? Oburzyłam się, rzecz jasna, wszak spódnica była tak modna wówczas, że wszędzie tylko takie fasony wisiały w sklepach, a moje koleżanki ze studiów wyglądały w nich bajecznie. Odpowiedziałam zatem złośliwie, że pięknemu we wszystkim pięknie. Wieczorem stanęłam w lustrze, poprzyglądałam się sobie z rezerwą,  sceptycznie i, choć kosztowało mnie dużo, stwierdziłam, że mi w tej spódnicy… okropnie!

I tak rozpoczęłam przygodę ze sztuką doboru ubrania do własnej figury, wzrostu i do okoliczności zewnętrznych. O, jeszcze popełniam pomyłki. Dlatego ten artykuł – żeby o ciuchach porozmawiać.

O ciuchach, a dokładnie o spódnicach. Rodzajów tego kobiecego ubranka jest ilość spora. Zanim więc zaczniemy omawiać konkrety, ustalmy najważniejsze zasady ogólne:

  1. Zanim zacznę dobierać sobie spódnicę muszę ustalić, jaki mam typ sylwetki, czyli jak się ma szerokość moich ramion do szerokości bioder (czy ramiona są węższe, czy szersze od bioder? Czy mam wyraźnie zarysowaną talię?).

  2. Będę patrzeć, jak dana spódnica leży na mnie a nie na innych, żeby uniknąć „życzeniowego” myślenia, że w tej spódnicy będę świetnie się prezentować, bo koleżanka wygląda bosko.

  3. Zastanowię się, na jaką okazję wybiorę się w tej spódnicy i do jakiego zestawu w mojej szafie pasuje.

  4. Zwrócę uwagę na odpowiednią do budowy moich nóg długość spódnicy, żeby wyszczuplała moje łydki lub uda (jeśli spódnica kończy się tam, gdzie są najgrubsze, to optycznie jeszcze je pogrubia).

  5. Zastanowię się, czy dodatki (kieszenie zewnętrzne, marszczenia, wzorki, napisy) nie dodają mi kilogramów, nie podkreślają „brzuszka” i właściwie modelują biodra (poszerzają lub zwężają optycznie – w zależności od typu figury).



Kiedy już masz w głowie tych kilka prostych zdań, możesz zacząć przegląd spódnic. Na początek – „ołówkowa”! Czytaj w następnym artykule, już wkrótce!


Anna Duda

środa, stycznia 24, 2018

Niebezpieczna pustka...



Środek tygodnia! Rozpoczęte różne prace,
dużo zabiegania, troski i zmartwienia.
Obciążenie i utrudzenie?
Czas na…
 
 ŚROD(K)OWE UMOCNIENIE z MIRIAM!

„Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię. Weźcie moje jarzmo na siebie i uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokorny sercem, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych. Albowiem jarzmo moje jest słodkie, a moje brzemię lekkie.”
Mt 11,28-30





Spotkanie ze Słowem, które prowadzi nas…
  • do zmiany rozumienia piękna,
  • do odkrywania jego tajemnicy
  • do kontemplacji PIĘKNA 


Zapraszamy Was na krótkie środowe medytacje Ewangelii z dnia,
w świetle NAJPIĘKNIEJSZEJ Z KOBIET!



 

Niebezpieczna pustka…


24.01.2018r. 
Słowo Boga, tak delikatne, że łatwo je minąć, zniszczyć, znieważyć czy wzgardzić Nim.
Chcę w to Słowo wczytać się całym sercem, duszą i ciałem… Zostawiając, choć na chwilę troski dzisiejszego dnia, tego ile mam do zrobienia, jakie czekają mnie spotkania, jak mam wyglądać, żeby dobrze wypaść, chęć perfekcji i idealistycznego spojrzenia na rzeczywistość…

Teraz czas dla PANA, który JEST w Słowie…

Mk 4, 1-20 

„Znowu zaczął nauczać nad jeziorem i bardzo wielki tłum ludzi zebrał się przy Nim. Dlatego wszedł do łodzi i usiadł w niej [pozostając] na jeziorze, a cały lud stał na brzegu jeziora. Uczył ich wiele w przypowieściach i mówił im w swojej nauce:
«Słuchajcie: Oto siewca wyszedł siać. A gdy siał, jedno padło na drogę; i przyleciały ptaki, i wydziobały je. Inne padło na miejsce skaliste, gdzie nie miało wiele ziemi, i wnet wzeszło, bo nie było głęboko w glebie. Lecz po wschodzie słońca przypaliło się i nie mając korzenia, uschło. Inne znów padło między ciernie, a ciernie wybujały i zagłuszyły je, tak że nie wydało owocu. Inne w końcu padły na ziemię żyzną, wzeszły, wyrosły i wydały plon: trzydziestokrotny, sześćdziesięciokrotny i stokrotny». I dodał: «Kto ma uszy do słuchania, niechaj słucha!». A gdy był sam, pytali Go ci, którzy przy Nim byli, razem z Dwunastoma, o przypowieść. On im odrzekł: «Wam dana jest tajemnica królestwa Bożego, dla tych zaś, którzy są poza wami, wszystko dzieje się w przypowieściach,
aby patrzyli oczami, a nie widzieli,
słuchali uszami, a nie rozumieli,
żeby się nie nawrócili i nie była im wydana [tajemnica]». 

I mówił im: «Nie rozumiecie tej przypowieści? Jakże zrozumiecie inne przypowieści?
Siewca sieje słowo. A oto są ci [posiani] na drodze: u nich się sieje słowo, a skoro je usłyszą, zaraz przychodzi szatan i porywa słowo zasiane w nich. Podobnie na miejscach skalistych posiani są ci, którzy, gdy usłyszą słowo, natychmiast przyjmują je z radością, lecz nie mają w sobie korzenia i są niestali. Gdy potem przyjdzie ucisk lub prześladowanie z powodu słowa, zaraz się załamują.  Są inni, którzy są zasiani między ciernie: to są ci, którzy słuchają wprawdzie słowa, lecz troski tego świata, ułuda bogactwa i inne żądze wciskają się i zagłuszają słowo, tak że zostaje bezowocne. W końcu na ziemię żyzną zostali posiani ci, którzy słuchają słowa, przyjmują je i wydają owoc: trzydziestokrotny, sześćdziesięciokrotny i stokrotny».”

Siewca, który wychodzi siać - Słowo pada na GLEBĘ obraz mojego wnętrza, mojej duszy, tego, kim jestem naprawdę.

Jak wygląda moje wnętrze dziś?



Każda z tych „gleb serca” jest we mnie w jakiś sposób obecna. W Obecności Jezusa mogę poznawać siebie z miłością i zaakceptować piękno, którym mnie obdarował. Bywa, że nie jestem w stanie od razu go zrozumieć, ale Bóg jest cierpliwy i delikatny. Powoli prowadzi mnie do Prawdy.

Myślę, że Maryja daje nam dzisiaj ważną lekcję i uczy tego, co to znaczy wierzyć.

Wiara polega na zaufaniu Bogu i rozważaniu tego, co mnie spotyka w jej świetle.
Czy u Boga szukasz zrozumienia tego, co się dzieje w Twoim życiu?
Czy może opierasz się tylko na swoim intelekcie albo tym, co Ci ludzie mówią?

Oczywiście ich głosu nie należy lekceważyć, ale chodzi mi o to, czy nie stawiasz ich ponad to, co Bóg chce Ci powiedzieć w czasie modlitwy, adoracji, medytacji Słowa?
To ważne pytania, ponieważ codziennie powinniśmy uczyć się rozpoznawania głosu Boga w naszym życiu.

On mówi do nas przez ludzi, to prawda, ale mówi także bezpośrednio do serca i wielką sztuką jest umiejętność usłyszenia Go i wydania dobrych owoców.
Nie ważna ilość, ale jakość…
Nie nauczymy się tego, jeśli nie będziemy – dosłownie – walczyli o czas dla Boga.


 
Niech Maryja, ta, która nosiła i rozważała Słowo w swoim sercu, wyprasza nam taką wiarę, byśmy jak Ona, stawali się skarbcem, w którym zachowujemy wszystko, co związane jest z Jej Synem. Pokornie idąc i przyjmując kolejne wydarzenia życia.



Kamila Kruszyńska

piątek, stycznia 19, 2018

Wycieczka w przeszłość w poszukiwaniu sensu kobiecości – część I


 
 
Cel mojej wędrówki jest jeden: odnalezienie piękna kobiecości. Miejscem moich poszukiwań tym razem będzie Łódź. 
 
Ale idę dalej w swoich poszukiwaniach i cofam się w czasie – do przełomu XIX/XX wieku. 
 
Temat poruszany przeze mnie jest stosunkowo intrygujący, gdyż dotyczy zmagań kobiet na przestrzeni wieków. Pozostałości tego okresu możemy odnaleźć m.in. w Muzeum Fabryki mieszczącym się w Manufakturze, gdzie można obejrzeć zabytkowe krosna (maszyny włókiennicze).
 
Rzecz się dzieje, jak już wspomniałam w Łodzi, która skupiała najwięcej ludzi wokół fabryk. W II połowie XIX wieku następuje „rewolucja przemysłowa”. Wzrost uprzemysłowienia powodował wzrost napływu ludności wiejskiej do miast. Warunki pracy i zatrudnienia bezwzględnie dyktował właściciel fabryki.
Ludzie pracowali po 12–14 godzin, a czasem nawet po 16 na dobę. Oprócz mężczyzn zatrudniano również kobiety i młode dziewczęta, które często były narażone na zagrożenia duchowe i moralne. Ich problemy często dotyczyły: 

  • Niskich wynagrodzeń– kobiety za wykonaną pracę w fabryce otrzymywały nieco ponad połowę zarobku mężczyzn. Młode dziewczęta, jako tania siła robocza, zarabiały w okresie początkowym średnio połowę zarobku kobiety (czyli ok. ¼ wynagrodzenia mężczyzny)!!! Nie trudno sobie więc wyobrazić, że tak niska pensja nie wystarczała na zaspokojenie chociażby podstawowych potrzeb. Zmuszone więc były do oszczędzania. Mniej zaradne dziewczęta popadały w długi, inne dorabiały oddając się prostytucji. Dla wielu z nich walka o pieniądz i utrzymanie się kończyła się gruźlicą, która była plagą tamtych czasów.
  • Ochrony prawnej – pracowników fabryk nie chroniło żadne prawo.
  • Zadłużeń w sklepach żydowskich.
  • Stosunku fabrykanta do pracowników – fabrykant dysponując tanią siłą roboczą narzucał prawa, które obowiązywały w jego zakładzie. Wysyłał do ciężkiej i mało zarobkowej pracy, z łatwością zwalniał pracowników przyjmując na ich miejsce nowych.
  • Ilości godzin pracy – robotnicy pracowali po 12–14 godzin, a nawet po 16 godzin na dobę. Nieletnie osoby pracowały przynajmniej 8 godzin.
  • Warunków mieszkaniowych – rodziny robotnicze mieszkały w suterenach, na poddaszach bądź w wynajmowanych sublokatorskich pomieszczeniach. W jednym pomieszczeniu mieszkało po 9–10 osób, a czasem do 14 osób. Mieszkali razem robotnicy, całe rodziny i młode dziewczęta.
  • Zatracenie wartości ogólnoludzkich i religijnych – warunki mieszkaniowe i zatrudnienia przyczyniały się do zatracania poczucia tych wartości. 

Jak widzimy, w fabrykach źle się działo i ten stan rzeczy wymagał naprawy. Kobiety i dziewczęta były narażone na demoralizację, nędzne warunki życia oraz zadłużenie, z którymi nie potrafiły  sobie poradzić.


Ale to nie wszystko… W drugiej części, która już niebawem, będzie dalej mowa o kobietach i kobiecości. 




Karolina Wtorek






Fotogaleria:






piątek, stycznia 12, 2018

Szara codzienność? Nie poddawaj się zniechęceniu!

Za nami Święta Bożego Narodzenia, Sylwester, Nowy Rok. Piękny czas, kiedy można po prostu pobyć z najbliższymi i oderwać się od codzienności. A przy tym pyszne jedzenie i radosne kolędy, które chociaż przypominają o zimnym żłobie, to przecież budzą w nas przyjemne wspomnienia dotyczące rodzinnej Wigilii. Był czas na wszystko: na miłe rozmowy, dobry film, spacer, na modlitwę i na sen trochę dłuższy niż zwykle.

Tymczasem nieuchronnie nadszedł dzień 2 stycznia, a więc powrót do pracy..
Kolejny tydzień, kiedy czekam niecierpliwie na weekend. Na biurku piętrzą się sprawy do załatwienia, które ciągle mam ochotę odkładać na później. Za oknem szaro i co jakiś czas przychodzi ktoś ubiegać się o swoje racje. Nic mi się nie chce..
A w domu? Niby dobrze, niby można odpocząć, ale wciąż powtarzają się podobne sytuacje, które tak mnie irytują i jeszcze odwieczny problem z brakiem czasu.. A rano tak ciężko wstać.
Nieuchronnie pojawia się w mojej głowie pytanie: gdzie w tym wszytkim jest jakiś sens?..

Co mogę z tym zrobić? Jak sobie poradzić ze zniechęceniem?
Jedyne co przychodzi mi do głowy to zapytać, co podpowiada Pan Bóg. To On jest przecież Dawcą, Sensem i Odpowiedzią. Nie chcę o tym zapomnieć! Co mówi w swoim Słowie?

"Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię. Weźcie moje jarzmo na siebie i uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokorny sercem, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych. Albowiem jarzmo moje jest słodkie, a moje brzemię lekkie." Mt 11,28-30 


"Albowiem gdy byliśmy u was, nakazywaliśmy wam tak: Kto nie chce pracować, niech też nie je! Słyszymy bowiem, że niektórzy wśród was postępują wbrew porządkowi: wcale nie pracują, lecz zajmują się rzeczami niepotrzebnymi. Tym przeto nakazujemy i napominamy ich w Panu Jezusie Chrystusie, aby pracując ze spokojem, własny chleb jedli. Wy zaś, bracia, nie zniechęcajcie się w czynieniu dobrze!" 2 Tes 3,10-13


"Kto dotąd kradł, niech już przestanie kraść, lecz raczej niech pracuje uczciwie własnymi rękami, by miał z czego udzielać potrzebującemu." Ef 4,28


Powyższe słowa są dla mnie iskierką. Chcę o nich pamiętać i proszę Boga, aby na nowo obudziły we mnie motywację do pracy.

W walce ze zniechęceniem ułożyłam sobie także plan odnalezienia sensu. Oto on:

1.) Już od rana chcę ofiarować dzień mojemu Stwórcy, bo to On pozwolił mi się dzisiaj obudzić.

2.) Chcę nakarmić siebie i innych "kanapką z pięknem" - odnaleźć wartość w tym, co zwykłe, niezbędne i codzienne.

3.) Jak się ubrać? Ważne, czy nieważne? Bóg stworzył mnie kobietą, więc chcę zadbać także o swoje ciało.

4.) Kolejny pokarm to Eucharystia - i już wiem, że nic lepszego dzisiaj nie dostanę.

5.) Praca? Niech to będzie moja misja! Chcę modlić się za tych, których spotykam.

6.) Może warto zrobić coś bezinteresownie? Kiedy pomagam komuś, chcę widzieć w tej osobie Chrystusa. Może usłyszę kiedyś: "byłem smutny, a ty uśmiechnęłaś się do mnie; niosłem ciężką walizkę, a Ty mi pomogłaś; zabrakło mi kilku złotych do zakupów, a ty za mnie zapłaciłaś".

7.) Spotkanie z Najpiękniejszym, aby odkryć piękno w sobie i w drugim człowieku.

8.) No i jeszcze Maryja, najpiękniejsza z kobiet. Chcę, żeby Ona zawsze była moją Przewodniczką.


I chociaż jestem słaba, to codziennie od nowa chcę walczyć o to, aby na moim niebie przebijało się słońce. To Słońce, którym jest Chrystus. Marzę o tym, aby każdego dnia ogrzewać się w Jego promieniach i by dawać Go światu.




Magdalena Parys


wtorek, stycznia 09, 2018

Pani Lato

Trwając w tej pochmurnej, zimowej atmosferze… nadszedł czas na opis kolejnego typu urody, który wprowadzi trochę słońca… PANI LATO!
W naszej szerokości geograficznej jest to ok.70% kobiet!
Jak je rozpoznać? Spróbujmy się im przyjrzeć trochę bliżej…
Lato jest bowiem typem, który zawiera pewne cechy wszystkich pozostałych pór roku i występuje w bardzo różnorodnych kombinacjach. 



Kolory ubrań i dodatków dla Pani Lato:
Pani Lato najlepiej prezentuje się w delikatnych, jasnych pastelach.
Dla niej stworzono
rozbielone róże, jasne błękity, lila, wrzos i miętę. Pięknie wygląda w jaśniutkiej czerwieni .
Dobrze sprawdzić jak wyglądam w kolorze żółtym czy zielonym…
Twoją urodę powinny wydobywać też tęczowe barwy takie jak
fiolet czy niebieski.
Pani Lato ładnie wygląda w bieli oraz szarości.
O wiele lepiej pani lato wygląda w
granacie, czy graficie, odradzam ubrań czy dodatków w kolorze czarnym.

  Koszule i T-shirty w chłodnych przytłumionych kolorach
Marynarki, sweterki i bluzy w kolorach: grafitowym, fiołkowym, przytłumionej czerwieni i jasnej cytryny
Płaszcze i kurtki w klasycznym szarym lub grafitowym kolorze
Sukienki na spotkanie wieczorne: chłodna czerwień lub róż,
a ciągu dnia cytryna, fiołki, błękity

Zarówno w ubraniach, jak i w biżuterii powinnaś stawiać na
srebro. Możesz nosić takie minerały jak rubin, granat, opale, nefryt, diamenty oraz perły.



Makijaż dla pani lato
Lato to delikatny typ urody.
Zdecydowanie lepiej będzie Ci w subtelnych niż w wyrazistych,
ostrych i kontrastowych barwach.
Wskazane kolory cieni do powiek to: mleczny brązowy,
pudrowy róż,
beże,
błękit,
turkus
.

Pomadki - zmatowiony czerwony,
bordowy,
delikatny różowy
czy brzoskwiniowy.


Kobiety o typie urody lata maja w sobie wiele delikatności. Jest to naturalny rys, który nadał im Stworzyciel. Jeśli spojrzą w swoje wnętrze, odkryją jego piękno, blask, kruchość, miłą woń (niczym pełnia kwiatów w lecie) i wtedy bez problemu dobiorą stylizację, która będzie żywym odbiciem ich wnętrza
BĄDŹ ZATEM LATEM, KTÓRE BÓG ZŁOŻYŁ W TOBIE, BYŚ WPROWADZAŁA JE TAM, GDZIE DZIŚ SIĘ ZNAJDUJESZ!


Kamila Kruszyńska

środa, stycznia 03, 2018

SPRINTER- rzecz o demonie nieczystości

Zacznę znowu tak samo, bo na początku jest zawsze to samo, jakże ważne pytanie. Na piękny wygląd wpływa wiele czynników: zdrowy styl życia, od którego w dużej mierze zależy ogólna prezencja ciała, skóry, włosów czy paznokci, a także odpowiednia dieta i aktywność fizyczna. Biegasz? Stosujesz diety? Chodzisz na fitness? Zatem dbasz o ciało, ale co robisz z duszą? 
 
Przyzwyczailiśmy się i niektóre określenia przyjmujemy za oczywistość: czystość to higiena ciała i porządek wokół siebie. I tak zaniedbywana przez nas dusza daje o sobie znać, kiedy doświadczamy bólu psychicznego lub cielesnego. Jesteśmy przecież jednością i demon nieczystości wie, że należy zaczynać od myśli.
 

1.Dziecko obżarstwa

Demon nieczystości działa jak sprinter, a nie jak maratończyk. Doskakuje gwałtownie i szybko, ale nie jest wytrwały i stały. Jeśli osoba się mu nie podda szybko odstępuje. Kiedy jednak opanuje nasze myśli, to czyni nas wiecznie „głodnymi” i „niezaspokojonymi”. Wtedy rodzi się namiętność. Trzeba też podkreślić, że potrzeba przyjemności seksualnej nie jest zła i nie ona jest demonem. Ta potrzeba cielesna potrafi jednak wymknąć się spod kontroli naszego rozumu i woli. Tak osłabiony człowiek wpada prosto w sidła demona nieczystości. Ewagriusz z Pontu mówił, że obżarstwo ma córkę – nieczystość, która przychodzi ze swymi podopiecznymi:

  • nieczyste wyobrażenia
  • bezmyślne dążenie do przyjemności seksualnych
  • bezwstydne spojrzenia i dotyk
  • zawstydzenie w czasie modlitwy

Najgroźniejsza jest jednak BEZKARNOŚĆ, dawniej też nazywana rozpasaniem, czyli poczucie, że bezrozumne i bezgraniczne uleganie nieczystości pozostaje bez żadnych złych konsekwencji. Pozornie, oczywiście. 
  

2. Choroba duszy ma swą dynamikę

Zaczyna się od spojrzenia. To właśnie zmysł wzroku budzi pragnienie. To jest właśnie pokusa. Nie jest jeszcze złem, ale demon pokazuje nam „korzyści”, płynące z pójścia za nią. Jednym słowem rozum źle rozpoznaje dobro. Kolejnym etapem jest takie manipulowanie relacjami międzyludzkimi, aby rozbudzić pożądanie w sobie i w innych. Na tym etapie człowiek wykorzystuje innych ludzi dla zaspokojenia głodu przyjemności seksualnej. Posługuje się ludźmi, jak przedmiotami, co szybko prowadzi do rozkładu wszelkich zdrowych relacji: miłości, przyjaźni, rodziny. Aż w końcu rozbija się wewnętrzna harmonia osoby i potrzebom seksualnym podporządkowane zostają inne sfery życia. 

Najłatwiej demon porusza się po naszej wyobraźni. Wszystkie bodźce płyną do nas za pośrednictwem zmysłów, a my przechowujemy je w pamięci, z której czerpie nasza wyobraźnia. Pojawiające się w niej obrazy odbieramy o wiele mocniej niż te, które widzimy realnie. Poruszają naszą pożądliwość cielesną i zamykają w kręgu myśli, które wcześniej „zawirusował” demon nieczystości.
 

3. Popularne slogany - wirusy:

a. „Młodość musi się wyszaleć” – to błędne przekonanie panowało także w czasach Ewagriusza z Pontu. Takie słowa infekują nasze myśli i budują złe przekonanie o tym ważnym w życiu człowieka okresie. Ważnym, a nade wszystko strategicznym. To przecież czas fundamentalnych decyzji, kształtowania przekonań i poczucia wielkich misji. Oczywiście, przekonania nie są niezmienne, ale rodzą konsekwencje i bywają decydujące o kształcie całego życia.

b. Sugestywne myśli „powróć do raju”. Dotykają myślenia człowieka, który oddalił ducha nieczystości, a podejmuje wysiłek życia w czystości. Pojawiają się w jego sercu myśli: daj sobie spokój, było świetnie, po co się męczyć?

c. Zachęty w postaci przykładów innych ludzi: „Inni sobie pozwalają. Nie walcz z nieczystością, odpręż się i żyj bez problemów”.
 

4. Terapia

Najpierw usuń korzeń – obżarstwo. Zobacz i przyznaj, że ulegasz namiętności pożądania cielesnego, które wymknęło ci się już spod kontroli. Warto też zastosować środki, znane w tradycji chrześcijańskiej:
 
  • post i czuwanie, położenie kres lenistwu, lepsze zagospodarowanie wolnego czasu. Sensowny podział czasu w ciągu dnia na pracę i odpoczynek 
  • wierność codziennej modlitwie sakramentom 
  • przywoływanie pomocy Najświętszej Maryi Panny i Anioła Stróża 
  • praca nad uprawianiem cnót powściągliwości, cierpliwości i łagodności

5. Kilka wskazówek dla tych, którzy chcą wzrastać w czystości.

*Nie ulegaj świadomie żądzom ciała
*Nie zatrzymuj umysłu na nieskromnych myślach..
*Panuj nad wzrokiem.
*Kontroluj to co czytasz, oglądasz, słuchasz. Nie bądź bezmyślny!

 
 Anna Duda