dla kobiet z wartościami

środa, lipca 18, 2018

Kamień węgielny naszego życia...

Obecne czasy nie sprzyjają prawidłowemu rozwojowi rodziny i pielęgnowaniu istotnych wartości.  Dlaczego? Jakie czynniki mają wpływ na kryzys?

Rodzina - była, jest i będzie. I w jakiejkolwiek ona jest kondycji, to jest ona miejscem, w którym wzrastamy, kształtujemy nasze postawy, świat wartości, … . Rodzina, którą sami z biegiem lat zakładamy. Na pozór zbyt „oklepany” temat, ale czy nie warto jeszcze raz zatrzymać się nad nim?

Zacznijmy od początku, przypomnijmy sobie pewne rzeczy. Rozmyślając o rodzinie, nasuwa mi się obraz domu. Czy słusznie?? Dom wskazuje nie tylko na stronę materialną (budynek, ściany, okna,…), ale również na osoby, które tworzą ten dom.

W wymiarze ludzkim rodzina jest wzorem wspólnoty, jest szkołą życia, a także podstawą do budowania wszystkich innych relacji. Dobry dom, to podstawa do prawidłowego wzrostu dzieci. Dobry dom, czyli taki, w którym panuje akceptacja, odpowiedzialność, wzajemny szacunek, ale przede wszystkim MIŁOŚĆ, która rozwija, a nie zatrzymuje nic dla siebie. To w rodzinie nasza wiara wzrasta.


Fundamentem domu są małżonkowie, natomiast ścianami są dzieci. W domu znajdują się trzy pokoje: cierpienia, pracy oraz szczęścia.


Rozmyślając o małżonkach, którzy tworzą fundament, na myśl przychodzi mi przypowieść o dobrej lub złej budowli (Mt 7, 24-29):

„Każdego więc, kto tych słów moich słucha i wypełnia je, można porównać z człowiekiem roztropnym, który dom swój zbudował na skale. Spadł deszcz, wezbrały potoki, zerwały się wichry i uderzyły w ten dom. On jednak nie runął, bo na skale był utwierdzony. Każdego zaś, kto tych słów moich słucha, a nie wypełnia ich, można porównać z człowiekiem nierozsądnym, który dom swój zbudował na piasku. Spadł deszcz, wezbrały potoki, zerwały się wichry i rzuciły się na ten dom. I runął, a upadek jego był wielki». Gdy Jezus dokończył tych mów, tłumy zdumiewały się Jego nauką. Uczył ich bowiem jak ten, który ma władzę, a nie jak ich uczeni w Piśmie”.


Dzieci tworzące tzw. „ściany domu” żyją w świecie cyfryzacji, kultury obrazu i internetu. Ich współczesny obraz świata zamyka się w telefonach, komputerach, grach. Trudno odnaleźć im się w realnych kontaktach z innymi. To wszystko sprawia, że ściany naszego domu zaczynają pękać. 

* * *

DOM-RODZINA i 3 POKOJE


1. Bez wątpienia pierwszym z nich jest pokój cierpienia. Z cierpieniem zmaga się każdy z nas.. Zawiera ono w sobie jakąś tajemnicę, osobisty charakter i każdy z nas przeżywa je na swój sposób.

Pomyślmy chociażby o problemie rozwodów, separacji, alkoholu, narkotyków, przemocy fizycznej i psychicznej. 
Pomyślmy o buntach, niewiernościach, zdradach. 
Pomyślmy o problemie pornografii.

Pomyślmy o wszystkich problemach bioetycznych, które stawia przed nami świat, dotyczących życia (czy to aborcja czy eutanazja) i relacji wewnątrz rodziny.
Pomyślmy o indywidualizmie, który sprawia, że dialog w rodzinie praktycznie ginie.

2. Drugim pokojem w naszym domu jest pokój pracy, który jest dla nas miejscem kreatywności, w którym stajemy się twórczy. Aczkolwiek może stać się miejscem rozegrania bolesnych doświadczeń.

3. I pokój szczęścia… Pokój w którym dane nam jest świętować i radować się. Ale zabiegani, zestresowani, zapracowani i przemęczeni… Czy po powrocie do naszych domów potrafimy przebywać wspólnie w tym pokoju? Czy potrafimy jeszcze wspólnie usiąść przy wspólnym stole, aby móc wspólnie świętować nasze małe i wielkie radości? Czy niedziela jest dla nas dniem odpoczynku i spotkania z rodziną? W tym pokoju będą rozmowy, wspólna modlitwa, nauczanie dzieci.

* * *

ZOBACZMY CO SĄDZĄ POLKI NA TEMATZNACZENIA RODZINY W SPOŁECZEŃSTWIE:


Anna, 35 lat z Grudziądza: 

„Ogromne, wszystko zaczyna się od korzeni i jest wyssane z mlekiem matki”.

Sandra, 18 lat z okolic Zawiercia (Śląsk): 

„Rodzina to fundament wejścia w dorosłe życie. Dzieci uczą się od rodziców. Dla nich to właśnie oni są wzorem do naśladowania. Dzieci przejmują pewne nawyki, kulturę, zasady od swoich opiekunów. Uczą się miłości, ale także kształtują swój system wartości, patrząc na rodziców, którzy są autorytetem. Dlatego rodzina ma fundamentalne znaczenia dla każdego człowieka”

Monika, 26 lat Śląsk: 

„Rodzina, rozumiana jako małżeństwo plus dzieci plus najbliżsi krewni, ma ogromne znaczenie. Jest podstawową komórką społeczną, w pewnym sensie matrycą, która odciska ślad na przyszłych pokoleniach. Rodzina to fundament, na którym buduje się przyszłość całego świata, ponieważ od kondycji dzisiejszych rodzin zależy wychowanie i wyposażenie w wartości przyszłych pokoleń. 
Jeśli zaś spojrzeć na rodzinę z perspektywy społeczeństwa, to jej znaczenie jest niestety coraz mniejsze. Widzimy to po liczbie rozwodów i niezawieranych małżeństw, po tzw. „luźnych związkach”, po niechęci do posiadania dzieci, upadku zażyłych relacji z rodzeństwem, dziadkami i innymi krewnymi. Ludzie zachowują się tak, jakby zupełnie nie zastanawiali się nad konsekwencjami swoich wyborów, a mieli na uwadze jedynie swoją chwilową wygodę i poczucie kontroli nad życiem swoim i innych”.




PS. W następnym artykule spróbuję poruszyć kwestię zagrożeń, kryzysów… Do następnego!!!


Karolina Wtorek




---------------------------------------------
Korzystałam z:
Ankiety, którą przeprowadziłam na potrzeby artykułu o kobiecości.
YOUCAT POLSKI. Katechizm Kościoła Katolickiego dla Młodych str. 203
Ewangelia Mt 7, 24-27 „Budowanie na skale”

środa, lipca 11, 2018

Miriam. Cień braci i ploteczki.

Miriam to jedno z najpopularniejszych imion w Piśmie Świętym. Najczęściej kojarzone z Maryją - Matką Jezusa, jednak jest jeszcze jedna, umiłowana przez Jahwe kobieta o tym imieniu.



Jest to Miriam, siostra Mojżesza i Aarona. Daje nam ona w Księdze Wyjścia przykład jak należy uwielbiać Boga. Prorokini, przewodniczka kobiet, wymieniana na równi ze swoimi braćmi. Po spektakularnym przejściu Izraelitów przez Morze Czerwone czytamy, że: “wzięła bębenek do ręki, a wszystkie kobiety szły za nią w pląsach i uderzały w bębenki. A Miriam przyśpiewywała im”. Była świadkiem wielkich cudów dokonywanych przez Boga Jahwe podczas ucieczki z Egiptu i później podczas drogi przez pustynię. 



Jednak życie w ciągłym cieniu braci musiało być trudne... o czym opowiada pewna historia z Księgi Liczb, kiedy to Mojżesz wziął sobie za żonę Kuszytkę. Miriam i Aaronowi nie podobało się to, dlatego szemrali przeciwko Mojżeszowi. Okazuje się jednak, że Mojżesz był najskromniejszym człowiekiem na ziemi i Bogu, który słyszał ich narzekanie, nie spodobała się ich postawa. Za karę upokorzył Miriam naganą przy Mojżeszu i stała się Miriam biała od trądu, tak że musiała opuścić obóz na 7 dni.



To była trudna lekcja dla naszej bohaterki, ale niech będzie też nauczką dla nas. Przecież my kobiety często ulegamy pokusie, aby się porównywać, zazdrościć, narzekać. Znane nam są ploteczki, sensacje kto, co, gdzie... Czyż nie?


A kiedy Mojżesz wstawia się za Nią do Boga dowiadujemy się jaka to wielka wina zajmować się tym...

Czytamy: “Gdyby jej ojciec plunął w twarz, czyż nie musiałaby się przez siedem dni wstydzić?”. Nie Ci, których opluwamy swoim jadem i goryczą mają się wstydzić lecz, Ci którzy się tego dopuszczają. I tak jak wcześniej Miriam była dla nas wzorem, tak tutaj na Jej imieniu pojawia się skaza. I, można by rzec, przez jakąś głupotę. 

Ale nie tak patrzy Bóg jak człowiek... dlatego uważajmy na to, co wychodzi z ust naszych, bo cały obóz poniósł konsekwencje jej nieuwagi tkwiąc przez siedem dni w miejscu. Jednak to nie przesądziło o jej sytuacji w historii zbawienia. W Księdze Micheasza mówi Bóg: “Otom Cię wywiódł z ziemi egipskiej z domu niewoli, wybawiłem cię i posłałem przed obliczem twoim Mojżesza, Aarona i Miriam”, przywracając naszej Kobiecie miejsce w szeregu z braćmi, w gronie wielkich proroków Exodusu.

Zatem uważajmy, aby nie upadać w grzech słowa, a jeśli upadniemy powstańmy szybko i cieszmy się z tego, co mamy, a nie oglądajmy się na to co mają inni.




Karolina Zgryźniak

środa, lipca 04, 2018

O smutku – demonie, który podgryza duszę jak robak


Przede wszystkim pamiętaj, że mówimy tu o smutku, jako stanie duszy, a nie stanie psychicznym. W znaczeniu duchowym można go zdefiniować jako depresję moralną, która prowadzi człowieka do smutku. Jest to stan bolesnej depresji, nie znajdujący uzasadnienia w zewnętrznych okolicznościach lub wydarzeniach. Chodzi więc o jakiś przewlekły stan przygnębienia, stałą skłonność i trwałą postawę „czarnowidzenia”. 

Ojcowie Kościoła od razu podkreślali, że należy podjąć trud rozeznania między duchową chorobą smutku, wywoływaną przez demona, a smutkiem, który pochodzi od Ducha Pańskiego. Boży smutek jest konsekwencją popełnionych grzechów, nieprawego życia lub zaniedbań w poznawaniu Pana. Taki smutek jest darem Boga, z niego rodzi się skrucha, żal i łzy.


Początki choroby biorą się z niespełnionych oczekiwań i pożądań oraz z gniewu. Demon bowiem obserwuje do czego się skłaniamy, czego oczekujemy i zastawia pułapkę – w miejsce niezaspokojonych pragnień pojawia się smutek. Smutek przekonuje nas, że nasze nadzieje były próżne i prowadzi prosto do frustracji z powodu niespełnionych marzeń.



Choroba przechodzi przez następujące fazy:

1. Utrapienie: zamartwianie się i bezsenne noce. Człowieka ciągle coś gryzie, powoduje cierpienie fizyczne, psychiczne i duchowe.

2. Rozdrażnienie – człowiek nie może sobie poradzić z przeciwnościami i trudnościami, jest kruchy jak porcelanowa lalka, mały problem rozbija go na kawałeczki.

3. Modlitwa o siebie – nie potrafi modlić się o spełnienie woli Boga, a jedynie o zrealizowanie swoich pragnień.



Skutki choroby smutku można opisać jednym słowem: ucieczka. A wyglądać ona może w następujący sposób:

a. od powołania – czyli miejsca w Bożym planie zbawienia

b. od Kościoła – jako miejsca duchowego wzrostu

c. z Ojczyzny i służby społeczeństwu 

d. od wykonywanego zawodu

c. od siebie samego – samobójstwo, deklarowanie się za eutanazją i aborcją.


Duch ucieczki przekonuje nas, że trzeba odejść z miejsca przebywania, by szukać nowych przestrzeni i nowych wrażeń. 

Zatem św. Ewagriusz zachęca: Nigdzie się nie ruszaj!



W końcu człowiek może dostrzec pewne symptomy choroby:

1. Rozum źle ocenia rzeczywistość – myśli zainfekowane przez demona przekonują nas, że Pan i żaden człowiek w ogóle o nas nie walczy.

2. W wyobraźni pojawiają się obrazy dotknięte smutkiem – o krzywdach, jakie nas czekają w przyszłości, o chorobach nieuleczalnych, a nawet o śmierci.

3. Choroba smutku wypełnia wnętrze człowieka zmartwieniem, przez co człowiek rezygnuje z wejścia w świat, w obowiązki, nie podejmuje nowych wyzwań, brak mu odwagi koniecznej do rozwoju.

4. Pojawiają się niespokojne noce, pełne trwogi i lęku, bezsenność, poczucie opuszczenia przez Boga i innych ludzi.




Terapia – jak się leczyć?

1. Podjąć pracę duchową, w oparciu o spowiedź i rozmowy z mistrzem duchowym.

2. Zainteresować się sprawami duszy, czytać, rozmawiać, aby nie wpaść w stan obojętności lub ignorancji duchowej, które są dobrym środowiskiem dla demona smutku.

3. Ćwiczyć się w małych radościach, dostrzegać radość w małych wydarzeniach codzienności. 

4. Podjąć mądrą ascezę, pielęgnować wstrzemięźliwość i ubóstwo.

5. Wyjść do ludzi, ZAANGAŻOWAĆ SWOJE SERCE we wspólnotę, organizację, działalność Kościoła.

6. Modlić się Słowem Bożym.

7. Wylewać łzy przed Panem, nie bać się płakać!



dr Anna Duda




Artykuł powstał z refleksji i lektury:

Leon Nieścior, W sporze ze złymi myślami. Lektura Ewagriusza z Pontu dzisiaj.
Leon Nieścior, Smutek w nauce Ewagriusza z Pontu.
Jan Smoła, Klinika chorób duchowych.
Jean - Cloude Larchet, Terapia chorób duchowych.
Św. Mikołaj Serbski, Modlitwy nad jeziorem.
Clive Staples Lewis, Smutek.

Chcesz poszerzyć wiedzę? Przeczytaj!