dla kobiet z wartościami

środa, października 31, 2018

Zakopany skarb


Dorota M. Bielawska – jest pedagogiem, terapeutką pedagogiczną oraz specjalistką wspierania rozwoju dzieci z autyzmem. Prowadzi również różnorodne warsztaty psychoedukacyjne pomagające kobietom odkrywać ich ukryte piękno.



1. Czym dla Ciebie jest podążanie drogą odkrywania swojej kobiecości?

Jest to droga ku mojej wewnętrznej wolności. To odkrywanie prawdy o sobie i nauka akceptacji tego jaka naprawdę jestem. Jest dla mnie czymś podobnym do zaczerpnięcia świeżego powietrza i wzięcia głębokiego oddechu po wypłynięciu na powierzchnię wody. Bardzo przyjemne odczucie.

2. Ukryte piękno jest w nas! Co jest naszym ukrytym pięknem? A co jest Twoim ukrytym pięknem?

Każdy jest inny i ma zupełnie różne ukryte piękno w sobie. Moim zdaniem pojęcie „ukryte piękno” oznacza skarb, który z jakiś powodów został zakopany głęboko w „brudnej ziemi” życiowych doświadczeń. Jest tylko jedna osoba, która może to piękno nazwać i wydobyć. Jesteś nią ty. 
Moim pięknem, które aktualnie wykopuję jest pozwolenie sobie na bycie prawdziwą sobą i nie dostosowywanie tego do oczekiwań innych ludzi. 

3. Jesteś pedagogiem, terapeutą. Jak sobie radzisz z oddzieleniem pracy od domu? Czy to w ogóle jest możliwe? 

Pewnie, że jest możliwe. Nawet konieczne. Zwłaszcza jak się wraca do domu z dużym "przebodźcowaniem" po ciężkim dniu. ;-) Jednak faktem jest, że specyfika tego zawodu wymaga również pracy w domu np. przygotowania narzędzi wizualnych, które trzeba wykorzystać podczas zajęć, ponieważ dzieci z autyzmem potrzebują wizualnych przekaźników. Na szczęście bardzo lubię to robić. ;-)

4. Ostatnio została wydana Twoja książka, świadectwo „Dzielne Kobiety”. Jak w kilku zdaniach byś ją opisała?

Jest to połączenie świadectwa z dziennikiem pracy nad sobą. Książka składa się z dziesięciu opowieści współcześnie żyjących kobiet, o ich doświadczeniu Boga i relacji z Nim. Każda z historii wzbogacona jest terapeutycznymi ćwiczeniami do wykonania, których celem jest lepsze poznanie samej siebie.

5. Kim dla Ciebie jest Dzielna Kobieta?

Dzielna Kobieta to według mnie osoba, która decyduje się na walkę o samą siebie i poszukiwanie swojego szczęścia mimo różnorodnych bagaży życiowych. Dzielna Kobieta pracuje nad tym, by umieć dźwigać samą siebie. Łatwo jest kobiecie troszczyć się o innych i poświęcać się innym. Trudniej jest stanąć w prawdzie o sobie i zaopiekować się sama sobą. Jeśli kobieta walczy o to mimo trudów życia - zasługuje na miano Dzielnej Niewiasty.




Mój instagram: https://www.instagram.com/kreatywnaterapeutka/


Wywiad przeprowadziła Monika Filipek

środa, października 10, 2018

Kawa? Spotkanie? Bóg?




JESIEŃ…
CORAZ KRÓTSZY DZIEŃ…
PRACA? 
NAUKA?
SENNOŚĆ?
KAWA!




Na świecie niemalże każdego dnia konsumujemy ok. 2,25 miliarda filiżanek kawy. Wielu z nas nie wyobraża sobie dnia bez kawy. Statystyczny Polak w ciągu roku wypija ok. 3 kg kawy, co wskazuje na ok. 1 filiżankę kawy w ciągu dnia. 
Co zazwyczaj wybieramy?
Zwykle sięgamy w kawiarni po latte lub espresso. 
A jak zrobić smaczną kawę w domu? 
To prosta sprawa! Wystarczy spróbować! 🙂

MOCNE, AROMATYCZNE ESPRESSO… 




(Kliknij w zdjęcie, aby powiększyć)


































Zrobienie dobrego, porannego espresso
 może zmienić Twoje spojrzenie na cały dzień!  🙂




Dobrze jest wypić dobrą kawę w dobrym towarzystwie..
Nie bój się iść z kawą na refleksję ze Słowem Bożym z dzisiejszego dnia. 
ON też chce się z Tobą spotkać… 


oprac. Kamila Kruszyńska 

środa, października 03, 2018

Kartka z pamiętnika fizjoterapeuty

Kolejny raz wyruszyłam dzisiaj w kierunku szpitala. Udaję się do szatni, aby przebrać się w strój medyczny, który mnie osobiście zobowiązuje do godnego wykonywania zawodu fizjoterapeuty. Co mnie dzisiaj spotka? Jacy będą pacjenci? Czynię znak krzyża, aby to On był uwielbiony w czasie mojej pracy i abym nie zapominała, że tak naprawdę poprzez pomoc chorym, służę samemu Jezusowi.

Pierwsze przywitania z pacjentami, wymiana uśmiechów, kilku nowych pacjentów, kilku stałych. Różne oddziały, różne choroby, ale łączy je jedno – ból i cierpienie.

Oddział geriatryczny – pan Stasiu, który wyjątkowo polubił moją osobę i nadzwyczajnie daje mi zrozumieć, że „wpadłam mu w oko”. Koleżanka po fachu próbuje zachęcić go do przyjścia na salkę gimnastyczną w celu podjęcia ćwiczeń. Bezskutecznie. Wraca zrezygnowana i mówi, że pan Stasiu odmówił przyjścia na ćwiczenia. Uśmiecham się i odpowiadam, że pójdę spróbować. Pan Stasiu na mój widok uśmiecha się od ucha do ucha, obsypując mnie komplementami, a ja nie daję za wygraną. Mówię stanowczo, że zapraszam na salę gimnastyczną, aby wspólnie poćwiczyć. Poskutkowało - to się nazywa sztuka…

Oddział paliatywny, gdzie tak naprawdę to pacjenci uczą mnie jak żyć. Oni przez swoją postawę udowadniają, że nie chodzi im o chore litowanie i użalanie się nad nimi, jacy to oni są biedni. Ich terminalna faza choroby potrzebuje najzwyczajniej w świecie naszej ludzkiej, zwykłej obecności, trzymania za rękę, uśmiechu, powiedzenia miłego słowa. Często z mojej strony medycznej wiem, że już niewiele mogę dać, że nie wskrzeszę ich do życia i nie uzdrowię, bo to z Boga jest moc. Często pacjenci, i to nie tylko hospicyjni, potrzebują ciepła, zauważenia, dobrego słowa. Przypomina mi się pan Piotrek z tracheotomią. Mowa niewyraźna, porozumiewamy się za pomocą gestów. Na ten oddział przychodziłam 2 razy w tygodniu (w poniedziałki i w środy). W poniedziałek w jego oczach widziałam, że jego życie zmierza ku końcowi. Na pożegnanie, aby dać mu nadzieję, zapytałam, czy widzimy się w środę? Taki był nasz zwyczaj i zawsze z uśmiechem kiwał na potwierdzenie, że do zobaczenia. Tym razem było inaczej. Ze smutkiem w oczach zaprzeczył. Już sam czuł, że jego życie dobiega końca.  Środa – pierwsze kroki kieruje do sali, gdzie leżał pan Piotr. Puste łóżko… Siadam na krześle i w duszy modlę się: "Wieczny odpoczynek racz mu dać Panie".

Oddział intensywnej opieki medycznej (OIOM) – za każdym razem towarzyszył mi lęk, niewytłumaczalny. Pomimo to, lubiłam chodzić na ten oddział. Może nieadekwatne słowo lubiłam. Przypadki wyjątkowo skrajne. Trudno sobie wytłumaczyć przypadki młodych pacjentów, którzy nie rokują na wyzdrowienie. Najczęściej stosowane są ćwiczenia bierne, aby pobudzić pompę mięśniową. Mnóstwo aparatów, kabelków, podłączeń i wkuć. Obawiasz się złapać pacjenta, żeby czasem czegoś nie wyrwać.

Kończę dzień, przebieram się w szatni i wracam do domu. Ale na tym nie kończy się moja dalsza przygoda z fizjoterapią. Każdy pacjent zapisuje się w mojej pamięci, mniej lub bardziej. Pamiętam, wspieram, z niektórymi mam także kontakt. Bo nie chodzi, żeby Twoja pasja stała się rutyną, lecz przestrzenią do kształtowania własnego serca i dawania siebie innym. 



Karolina Wtorek