dla kobiet z wartościami

środa, stycznia 30, 2019

Emocje – wróg czy przyjaciel?

Jak myślicie? Jak to z nami jest? Czy emocje są tak naprawdę nam potrzebne, czy nie? Czy to jest zwykły wybryk, wytwór natury, czy może naprawdę fajna rzecz? Często określamy je mianem pozytywnych bądź negatywnych, choć skłaniałabym się bardziej ku klasyfikacji: przyjemne bądź bolesne.





Emocje: wróg czy przyjaciel? Uważam, że PRZYJACIEL! 
Spróbuję Wam uargumentować, dlaczego tak myślę ;)


Są one nieodłączną częścią nas

Nie jesteśmy w stanie odizolować się od nich, wyłączyć jak wtyczki od radia, aby przestało grać. Wszystko co nas spotyka w życiu, daje oddźwięk emocjonalny. Nie mamy wpływu na ich pojawianie się.




Pełnią funkcję nośnika informacyjnego

Nasze przeżycia często sprawiają nam wiele pozytywnych chwil, ale i nie lada trudności. Ale spójrzmy: gdy wyje alarm z samochodu, to reagujemy i rozum nam podpowiada, że ktoś próbuje włamać się do naszego auta.

Podobnie jest z naszymi emocjami, są jak wspomniany alarm, ale trzeba nam spojrzeć głębiej, co tak naprawdę je wywołuje. Dlatego warto skupić się na tym, co kryje się za daną emocją. Ciągle czujesz agresje? Denerwujesz się permanentnie na pewną sytuację? Jest to dla Ciebie informacja, że sedno sprawy leży gdzieś głębiej. 


Emocje a nasza decyzyjność

Emocje są naszą naturalną reakcją. Nasze przeżycia nie podlegają ocenie moralnej (są obojętne), nie są więc grzechem. Odpowiadamy za nasze myśli, słowa i czyny powstałe na wskutek emocji. 



Jak sobie radzić z emocjami?

Emocje są tylko cząstką nas i możemy być silniejsi od nich. Próba ucieczki od nich na nic nam się nie zda. Powrócą one z podwójną siłą. Warto podjąć wysiłek zdobycia władzy nam nimi. Nie uciekaj od nich!

Daj sobie szansę na świadome przeżywanie tego, co czujesz. Takie przeżywanie emocjonalnego bólu wyjdzie z korzyścią dla Ciebie. „Przetrawienie” emocji sprawi, że będą Ci mniej ciążyć.

Gdy są one bolesne, natrętne i coraz częściej powracają, to pamiętajmy, że nawet najbardziej bolesne emocje, są sygnałem poważnego problemu.

Po co są nam dane emocje? 

Są po to, aby mobilizowały nas do poprawy sytuacji życiowej i rozwoju. Nie ukrywajmy, że Ci, którzy potrafią panować nad swoim życiem, są również w stanie panować nad swoimi emocjami.

Dobrze mieć świadomość, że bolesne emocje są złym doradcą. Nie podejmuj decyzji pod ich wpływem, lecz poczekaj aż się wyciszą, aby kierować się rozsądkiem, a nie złym nastrojem.






Inspirację do napisania artykułu zaczerpnęłam z książki:
„Emocje. Krzyk do zrozumienia”, ks. Marek Dziewiecki, wyd. RTCK, Nowy Sącz 2018


Karolina Wtorek




piątek, stycznia 25, 2019

Kosmetyki? To coś dla mnie!

Wybierając się na zakupy kosmetyczne, często tracimy głowę. Nasze oczy kuszą przeróżne kolorowe opakowania, zapachy, promocje… W ferworze wyprzedaży dajemy ponieść się chwili i kupujemy coś, co nie zawsze było dobrym wyborem. A więc.. czym kierować się kupując kosmetyki? 


Przed zakupem jakiegokolwiek produktu warto przejrzeć kosmetyczkę, pozbierać wszystkie produkty w jedno miejsce - zobaczyć, co już mamy i zastanowić się nad następującymi kwestiami:

Czym kierować wybierając kosmetyki - ogólne kryteria



Zdawać by się mogło najbardziej oczywiste kryterium:


1) Nasze potrzeby

a) Jaką mamy skórę - krem, który poleca koleżanka mająca skórę tłustą, raczej nie będzie odpowiedni dla posiadaczki skóry suchej.

Weźmy pod uwagę to, czy nie jesteśmy uczuleni na jakiś składnik, bądź niezbyt dobrze go tolerujemy (np. osoby z cerą tłustą i trądzikową powinny unikać kremów do twarzy z dużą ilością parafiny, bo ma w tym przypadku działanie komedogenne (zapychające pory), zaś dla osób ze skórą atopową, parafina jest lepszym wyborem, niż oleje pochodzenia roślinnego, które mogą je uczulać. 

Podobnie nie warto stosować „profilaktycznie” np. szamponów dla skóry wrażliwej głowy, jeśli takowej nie posiadamy. Te kosmetyki mają delikatne składniki, więc mogą nie poradzić sobie ze zbyt dużą ilością sebum, dlatego możemy po jakimś czasie mieć efekt klapniętych włosów i swędzącej skóry głowy, która nie jest dobrze oczyszczona


b) Wielkość opakowania - jeżeli np. używamy balsamu do ciała raz na miesiąc, naprawdę nie warto kupować  tzw. opakowania familijnego z nalepką „promocja”, kierując się przelicznikiem cena/100g produktu. Często te produkty można używać 6-12 miesięcy od daty otwarcia, więc biorąc pod uwagę częstotliwość  korzystania, nie mamy możliwości zużycia produktu tak by nie zmienił swoich właściwości, 

CZYLI TEŻ kolejne kryterium -

c) Jak często będziemy używać danego kosmetyku i czy…. naprawdę go potrzebujemy?
Jeżeli mamy już 2 kremy nawilżające do twarzy, to kupienie trzeciego, będzie bardziej zbieractwem, niż zaspokojeniem racjonalnej potrzeby ;) Jeżeli zamierzamy używać jakiegoś kosmetyku sporadycznie, korzystniej będzie kupić jego tzw. wersję turystyczną, czyli w małym opakowaniu lub kupić próbkę/odlewkę.


2) Skład

Czy nie ma tu jakiegoś składnika,  który niezbyt dobrze nam służy? Zwykle też, im dłuższy skład, tym więcej konserwantów, a mniej składników, które mają  pozytywny wpływ na naszą skórę. Warto poczytać:


3) Opinie innych

Trzeba jednak pamiętać o punkcie 1a - coś, co jest odpowiednie dla naszej znajomej mającej inny typ skóry, może niekoniecznie sprawdzić się u nas. Obecnie dużo bloggerek publikuje obszerne recenzje kosmetyków, więc można sprawdzić je przed zakupem. Trzeba pamiętać o tzw. marketingu szeptanym, czyli recenzjach osób udających „zwyczajnych” użytkowników, którzy w rzeczywistości mają na celu zareklamowanie produktu.

4) Opakowanie

Nie chodzi tu tylko o wygląd, ale też o wygodę użytkowania i to, by produkt był dobrze zabezpieczony. Warto zwrócić uwagę na jakość wykonania opakowania, np. czy zakrętka nie jest wykonana ze zbyt cienkiego plastiku (może łatwo się połamać podczas użytkowania), czy opakowanie dobrze się domyka, tak by nie „wchodziło” niepotrzebnie powietrze, które powoduje namnażanie się bakterii, wysychanie kosmetyku  (np. buteleczki typu air less, dzięki którym nie przenika powietrze do środka, a to pozwala na użycie mniejszej ilości konserwantów). Jeśli często korzystamy z jakiegoś produktu, dobrym rozwiązaniem jest opakowanie z pompką.
Niezbyt higieniczne jest używanie produktów ze słoiczka w podróży np. balsamów do ust.

5) Nasze fundusze

6) Zapach

Piszę o nim, jako ostatnim kryterium, choć badania mówią, że to jeden z głównych przesłanek do zdecydowania się na dany produkt. Owszem, jeżeli zapach danego kosmetyku jest miły dla naszego zmysłu powonienia, to korzystanie z niego będzie dla nas przyjemniejsze. Jednak… nie może to przysłonić ważniejszych kryteriów wyboru. Trzeba zdawać sobie sprawę z tego, że im intensywniejszy zapach, tym więcej konserwantów i substancji  go utrwalających, które mogą powodować alergie.


I na koniec: kosmetyki mają pomóc dbać o zdrowy styl życia, a nie go ZASTĄPIĆ. Stan naszej skóry zależy od wielu czynników (m.in. od tego jaki prowadzimy tryb życia, czy zdrowo się odżywiamy, czy dostarczamy naszemu organizmowi dostateczną ilość witamin, płynów; czy nie spożywamy dużej ilości produktów bogatych w cukry i tłuszcze, jaki mamy stan zdrowia, czy nie mamy nałogów, czy jesteśmy narażeni na silny stres, czy wysypiamy się itd.) Jeżeli np. pijemy zbyt mało płynów i mamy wysuszoną skórę, to krem nawilżający nie rozwiąże problemu. ;)


Iwona Waszkowska

środa, stycznia 16, 2019

Ujął mnie za rękę

„Po wyjściu z synagogi Jezus przyszedł z Jakubem i Janem do domu Szymona i Andrzeja. Teściowa zaś Szymona leżała w gorączce. Zaraz powiedzieli Mu o niej. On podszedł i podniósł ją, ująwszy za rękę, a opuściła ją gorączka. I usługiwała im.
Z nastaniem wieczora, gdy słońce zaszło, przynosili do Niego wszystkich chorych i opętanych; i całe miasto zebrało się u drzwi. Uzdrowił wielu dotkniętych rozmaitymi chorobami i wiele złych duchów wyrzucił, lecz nie pozwalał złym duchom mówić, ponieważ Go znały.
Nad ranem, kiedy jeszcze było ciemno, wstał, wyszedł i udał się na miejsce pustynne, i tam się modlił. Pośpieszył za Nim Szymon z towarzyszami, a gdy Go znaleźli, powiedzieli Mu: «Wszyscy Cię szukają». Lecz On rzekł do nich: «Pójdźmy gdzie indziej, do sąsiednich miejscowości, abym i tam mógł nauczać, bo po to wyszedłem».
I chodził po całej Galilei, nauczając w ich synagogach i wyrzucając złe duchy”
Mk 1, 29-39

Mam gorączkę. Trawi mnie brak wiary i poczucie, że to nie ma sensu. Są ludzie, którzy to zauważają i przyprowadzają do mnie Jezusa. I rzeczywiście On przychodzi, pochyla się nade mną i chwyta mnie za rękę, żebym wstała i chodziła.
 
Bóg ma władzę nad moją słabością, grzechem.


A może jestem sparaliżowana i nie mogę się poruszać? Nie jestem w stanie wrócić do życia o własnych siłach i trzeba mnie podprowadzić, albo nawet nieść. I znowu pojawiają się ludzie, którzy dźwigają mnie na noszach do Chrystusa. A On rzeczywiście uzdrawia.

Bóg ma władzę nad tym wszystkim co mnie ogranicza i nie pozwala żyć pełnią życia.


Rozglądam się i patrzę, kto w moim otoczeniu traci wiarę, kogo trzeba podtrzymać i przedstawić Ojcu w modlitwie.

Zachwyca mnie wspólnota Kościoła. To, że przez Chrzest Święty możemy żyć w komunii z Bogiem i między sobą. Nie jesteśmy sami na tym świecie, bo mamy więź z Jezusem, która prowadzi nas do prawdziwej relacji z drugim człowiekiem. I nawet jeśli dzisiaj moja wiara jest jakoś zagrożona, to mogę oprzeć się na wierze Kościoła i przetrwać.

Nawet nie zdaję sobie sprawy z tego, kto się za mnie teraz modli, kto prosi za mną, przez kogo jestem dziś niesiona.

Są momenty, że odczuwam ogromną samotność. Wydaje mi się, że nie ma człowieka, który by dopomógł, zrozumiał. Ale stojąc pod krzyżem mam pewność, że jest tam też Maryja i cały Kościół Chrystusowy.





Jadwiga Wojtak

piątek, stycznia 11, 2019

"Co jeśli...", czyli jak odbić się od dna


Pewnie każda z was, tak jak ja, zmaga się codziennie z sytuacjami, które zdają się nas przerastać. Najgorsze jednak najczęściej wcale nie jest to, co się wydarza, ale to czego BOIMY SIĘ, że może się wydarzyć. Wyobraźnia, zwłaszcza ta nasza – kobieca, jest zadziwiająca, gdy chodzi o tworzenie sobie czarnych scenariuszy naszego życia. Tysiące myśli pojawia się w naszej głowie i wciąga nas jak wir, nie pozwalając nam oddychać pełną piersią i cieszyć się życiem.


Lęk jest normalną reakcją obronną w naszym życiu, która mobilizuje nas do działania w obliczu zagrożenia. Jednak blisko nas nieustannie czai się Kłamca, który chce zakłócić Boży pokój w naszych sercach i próbuje doprowadzić do sytuacji, w której lęk nas obezwładni i stanie się destrukcyjny dla nas samych.

Lęki, które nas opanowują, mogą przybierać różne formy. Najczęściej pojawiają się w naszej głowie spontaniczne myśli typu: "Co jeśli..."
"Co będzie, jeśli nie uda mi się skończyć projektu w terminie?"
"Co będzie, jeśli ktoś w moich bliskich będzie miał wypadek?"
"Co będzie, jeśli mąż mnie zostawi?" 
I tak dalej, w nieskończoność...

Czy jest na to jakieś lekarstwo?

Wydaje się, że najlepsze, co można zrobić, to

WEJŚĆ GŁĘBIEJ W SWÓJ LĘK I PRZEŚWIETLIĆ WĄTPLIWOŚCI PRAWDĄ


Słyszałam kiedyś, że gdy pływak wpadnie w centrum wiru, nie da rady się z niego wyrwać, jeśli będzie próbował utrzymać się na powierzchni. Jedyną możliwością ratunku jest pozwolenie na to, by wir wciągnął taką osobę aż na dno. Wtedy dopiero, odbijając się od dna, można się uratować.

Rys. Arkadiusz Gadaliński  Więcej: http://zdrowie.gazeta.pl/Zdrowie/56,107103,11927592,Nie_daj_sie_utopic_wodzie_.html

Podobnie jest w walce z lękiem.

Pierwsze sprawa → nie mogę wpaść w panikę z powodu jakiegoś niekonkretnego uczucia lęku. Kiedy się boję, oceniam naturę tego lęku, wchodzę w głąb, nie uciekam przed tym, co może mnie tam spotkać.

Warto zadać sobie pytanie, czego właściwie się boję i co wywołało we mnie takie odczucia. Kiedy sobie na to odpowiem, wiem czy mogę podjąć jakieś działanie w danej sytuacji, czy też nie mam wcale wpływu na to, co może się wydarzyć. W pierwszym przypadku im szybciej zidentyfikuję naturę lęku, tym szybciej będę mogła zadziałać, aby zapobiec temu, czego tak bardzo się boję.

Podobnie kiedy sprawa wywołująca we mnie lęk leży poza zasięgiem mojego działania. Nie mam wpływu na to jak zachowa się inna osoba, czy wydarzy się wypadek, ani na to jaka jutro będzie pogoda. Gdy w mojej głowie pojawia się pytanie „co jeśli..”, to rozwijam je, aby przekonać się, co może się wydarzyć i co to dla mnie oznacza. To schodzenie na dno. 
„Co jeśli wydarzy się to co najgorsze?”
„To będzie najtrudniejszy dzień w moim życiu.”

Pozostaje jeszcze jeden krok – odbić się od dna. Nawet jeśli wydarzy się to, co najgorsze, to jestem w stanie przez to przejść. BÓG MNIE PRZEZ TO PRZEPROWADZI. Bo Bóg jest także na dnie. Bo Bóg mówi, że nigdy mnie nie opuści ani nigdy o mnie nie zapomni. Bo Bóg jest skałą, na której mogę budować, aby nie zatopiły mnie wody.



Magdalena Parys
na podstawie: Steven Furtick, „Pokonać Kłamcę”