Wycieczka w przeszłość w poszukiwaniu sensu kobiecości – część II

Opublikowane przez Ukryte Piękno 29.1.18 2 komentarzy

W pierwszej części omówiłam problemy i zagrożenia towarzyszące kobietom i młodym dziewczynom pracującym w fabrykach na przełomie XIX/XX wieku. Artykuł miał na celu odnaleźć kobiecość u kobiet żyjących w ówczesnych czasach. Niskie wynagrodzenia, zadłużenia, demoralizacja, zatracanie wartości moralnych i religijnych, złe warunki mieszkaniowe, duża ilość godzin pracy – to wszystko sprawiało, że środowisko kobiet było zaniedbane.

W dalszych poszukiwaniach odnajduję kobiety mężne, odważne, heroiczne. Kobiety, które widząc zmagania innych, nie rezygnują i nie ulegają presji fabrykantów. Starają się być promykiem nadziei i dobra dla kobiet i młodych dziewcząt. Widzą, jak kobiety w poszukiwaniu środków do życia i zniewolone panującą sytuacją, ulegają narzuconym im warunkom. 

Te odważne i dzielne kobiety, stawały się dla młodych dziewcząt autorytetami, a niekiedy (jeśli mogę tak ująć) matkami. Dostrzegając problem beznadziejnych warunków mieszkaniowych, pomagały im znaleźć dobre lokum. Wynajmowane mieszkania przeznaczone były wyłącznie dla młodych robotnic fabrycznych. Chroniło to je od demoralizacji, na którą były narażone m.in. mieszkając wspólnie z mężczyznami.
Młodym dziewczynom, które traciły ducha religijności, pobożności i uczciwości, organizowały nauczanie katechizmu, zachęcały do modlitwy oraz skorzystania z sakramentu pokuty i pojednania.
Mniej zaradnym i oszczędnym dziewczętom zapewniały edukację w zakresie wykonywanego przez nie zawodów, wdrażały do praktycznych i domowych prac, jak i przyuczały gospodarowania pieniędzmi. Uczyły je również nauki czytania, pisania, historii.
Aby uwolnić robotnice od zadłużeń w sklepach żydowskich, uczono je oszczędnego gospodarowania każdą suma pieniędzy, co w konsekwencji  uwalniało je od wyzysku żydowskiego.
Kobiety nie zapominały również o rodzinach, najuboższych i bezrobotnych. Organizowały w pobliżu fabryk tanie kuchnie i jadłodajnie. 

Przez swój przykład życia i żywą wiarę w Boga, były pomostem na drodze do wiary w Boga. Ich wzór ducha chrześcijańskiego przenikał do fabrycznych hal. Chętnie uczestniczyły w Mszach Świętych, przystępowały do Komunii świętej, co pociągało innych do naśladowania. Jak na przykładne katoliczki przystało, świadczyły pomoc duchową, materialną i dobroczynną. Zdobywały sobie zaufanie środowiska. Ich odwaga i osobisty przykład przyczyniał się do zmniejszenia się liczby kradzieży, pijaństwa. Wpływał również na sumienne wykonywanie pracy.

Potrzebą tamtych czasów było zadbanie również o chore robotnice, bezrobotnych oraz osoby w podeszłym wieku. Mała ilość pożywienia i szkodliwe warunki pracy szerzyły powstawanie chorób: gruźlicę i tyfus. Działalność kobiet nie zamykała się więc w murach fabryk, ale tworzyły przytułki i schroniska dla kobiet chorych i bezrobotnych.

Widzimy więc, że w każdym czasie kobiety zmagały się z trudnościami. Dostrzegamy kobiety, które nie były obojętne na szerzące się zło. Poprzez swoje uświęcanie życia i pracy odgrywały istotną rolę na otaczające ich środowisko.


*  *  *
Moja wycieczka w przeszłość jednak się nie kończy. Spotykam panią Łucję Glijer, która w tym roku kończy 90 lat. Kobieta, która chce podzielić się swoim świadectwem bycia kobietą i bycia wzorem dla innych. Choć przez skromność nie uważa się za kogoś wyjątkowego, to jednak warto przytoczyć jej przykład życia.

Siadamy przy wspólnej herbacie i zaczynamy rozmowę, od najprostszych pytań, aż po konkretne, aby pokazać kwintesencję sensu kobiecości. 

O owocach naszej rozmowy już w następnym poście…


Karolina Wtorek


Fotogaleria: