zmarszczki są do twarzy

Opublikowane przez Ukryte Piękno 7.12.17 Brak komentarzy
Czas rysuje na twarzach ludzkich piękne linie i roweczki, które zawsze mnie zachwycały. Jak to się dzieje, jak to możliwe, co za Artysta potrafi tak rzeźbić w twarzy? To dla mnie jakiś język obrazkowy, jakiś szyfr do odczytania. Lubię wpatrywać się w te mapy zdarzeń, doświadczeń, radości i bólu, szczęścia i cierpienia. Zastanawia mnie, która z tych kresek pozostała pamiątką po dobrych ludziach, przyjaciołach którzy zawsze śmiali się z żartów, nawet tych nieśmiesznych i potrafili przedłużać radość na tyle, że wyrysowała ona pamiątkę w postaci kreseczek wokół oczu i ust.

Współczująco patrzę na grymas bólu, zmarszczkę zmartwienia, czy smutku. Z napięciem oczekuję na jakieś odkrywcze, zaskakujące słowa, obserwując podłużny znak na czole sygnalizujący zastanowienie, zadumanie, głęboką refleksję.


Dla mnie są to znaki, symbole, drogowskazy i litery, które układają się w historię, w tajemnicę człowieka. Uwielbiam, uwielbiam tego Artystę! Chciałabym poznać ten język, jeden z bardzo, bardzo wielu którymi się możemy posługiwać. Niestety potrzeba czasu, cierpliwości, wytrwałości i dobrych chęci żeby przyswoić sobie jakikolwiek język. Nie zawsze mi się chce wsłuchiwać w kogoś innego niż ja. 


Moja natura jest egoistyczna, lubię studiować moją twarz w lustrze, ale kiedy mam patrzeć na kogoś obok… Zwłaszcza kogoś kto przeżywa coś trudnego, kto marszczy z niezadowoleniem nos, komu warczące myśli widocznie galopują po głowie, znacząc na czole podłużne tory, kto cierpi i wita mnie wyrysowanym na obliczu grymasem. Jak potrzebne są te znaki i jak pomagają w pomaganiu, ale jak trudno chcieć je dostrzegać i mężnie wychodzić im naprzeciw z miłością.


Ciekawe dlaczego piękno tak lubi się ukrywać? Dlaczego jest takie niekrzykliwe i łagodne?  Czy chce być szukane i odkrywane? Pasjonujące zadanie, można by napisać o szukaniu piękna powieść detektywistyczną! Jak wygrzebać ze sterty codzienności piękno i się nim cieszyć? Piękno w cierpieniu, w starości, w odchodzeniu, w relacjach... Uczę się tego.

„A oto również krewna Twoja, Elżbieta, poczęła w swej starości syna i jest już w szóstym miesiącu ta, którą miano za niepłodną.” Dziś gdy szukałam piękna, natknęłam się na to zdanie. Pomyślałam, że chciałabym być płodna nawet gdy się zestarzeję, niekoniecznie w sensie fizycznym i cielesnym, ale w sensie twórczym, życiowym, wewnętrznym. Dawać światu nowe życie, nawet gdy ono ze mnie już uchodzi. Chciałabym mieć też zmarszczki i kogoś kto chciałby je odczytywać. Myślę, że Maryja wiedziała jak to robić – wyczytywała w zmarszczkach i w starości Elżbiety cud Boga – Artysty, który potrafi tchnąć nowe życie w ledwo żywego człowieka.


Karolina Kargol
Tematy: