"Co jeśli...", czyli jak odbić się od dna

Opublikowane przez Ukryte Piękno 11.1.19 1 komentarz

Pewnie każda z was, tak jak ja, zmaga się codziennie z sytuacjami, które zdają się nas przerastać. Najgorsze jednak najczęściej wcale nie jest to, co się wydarza, ale to czego BOIMY SIĘ, że może się wydarzyć. Wyobraźnia, zwłaszcza ta nasza – kobieca, jest zadziwiająca, gdy chodzi o tworzenie sobie czarnych scenariuszy naszego życia. Tysiące myśli pojawia się w naszej głowie i wciąga nas jak wir, nie pozwalając nam oddychać pełną piersią i cieszyć się życiem.


Lęk jest normalną reakcją obronną w naszym życiu, która mobilizuje nas do działania w obliczu zagrożenia. Jednak blisko nas nieustannie czai się Kłamca, który chce zakłócić Boży pokój w naszych sercach i próbuje doprowadzić do sytuacji, w której lęk nas obezwładni i stanie się destrukcyjny dla nas samych.

Lęki, które nas opanowują, mogą przybierać różne formy. Najczęściej pojawiają się w naszej głowie spontaniczne myśli typu: "Co jeśli..."
"Co będzie, jeśli nie uda mi się skończyć projektu w terminie?"
"Co będzie, jeśli ktoś w moich bliskich będzie miał wypadek?"
"Co będzie, jeśli mąż mnie zostawi?" 
I tak dalej, w nieskończoność...

Czy jest na to jakieś lekarstwo?

Wydaje się, że najlepsze, co można zrobić, to

WEJŚĆ GŁĘBIEJ W SWÓJ LĘK I PRZEŚWIETLIĆ WĄTPLIWOŚCI PRAWDĄ


Słyszałam kiedyś, że gdy pływak wpadnie w centrum wiru, nie da rady się z niego wyrwać, jeśli będzie próbował utrzymać się na powierzchni. Jedyną możliwością ratunku jest pozwolenie na to, by wir wciągnął taką osobę aż na dno. Wtedy dopiero, odbijając się od dna, można się uratować.

Rys. Arkadiusz Gadaliński  Więcej: http://zdrowie.gazeta.pl/Zdrowie/56,107103,11927592,Nie_daj_sie_utopic_wodzie_.html

Podobnie jest w walce z lękiem.

Pierwsze sprawa → nie mogę wpaść w panikę z powodu jakiegoś niekonkretnego uczucia lęku. Kiedy się boję, oceniam naturę tego lęku, wchodzę w głąb, nie uciekam przed tym, co może mnie tam spotkać.

Warto zadać sobie pytanie, czego właściwie się boję i co wywołało we mnie takie odczucia. Kiedy sobie na to odpowiem, wiem czy mogę podjąć jakieś działanie w danej sytuacji, czy też nie mam wcale wpływu na to, co może się wydarzyć. W pierwszym przypadku im szybciej zidentyfikuję naturę lęku, tym szybciej będę mogła zadziałać, aby zapobiec temu, czego tak bardzo się boję.

Podobnie kiedy sprawa wywołująca we mnie lęk leży poza zasięgiem mojego działania. Nie mam wpływu na to jak zachowa się inna osoba, czy wydarzy się wypadek, ani na to jaka jutro będzie pogoda. Gdy w mojej głowie pojawia się pytanie „co jeśli..”, to rozwijam je, aby przekonać się, co może się wydarzyć i co to dla mnie oznacza. To schodzenie na dno. 
„Co jeśli wydarzy się to co najgorsze?”
„To będzie najtrudniejszy dzień w moim życiu.”

Pozostaje jeszcze jeden krok – odbić się od dna. Nawet jeśli wydarzy się to, co najgorsze, to jestem w stanie przez to przejść. BÓG MNIE PRZEZ TO PRZEPROWADZI. Bo Bóg jest także na dnie. Bo Bóg mówi, że nigdy mnie nie opuści ani nigdy o mnie nie zapomni. Bo Bóg jest skałą, na której mogę budować, aby nie zatopiły mnie wody.



Magdalena Parys
na podstawie: Steven Furtick, „Pokonać Kłamcę”