dla kobiet z wartościami

czwartek, października 31, 2019

Lato, ach to ty



Niestety wakacje już za nami

i pozostały tylko

wspomnienia, zdjęcia, pamiątki.

Oto dla Was kilka ujęć
z naszych wakacji.

* * *

Piosenka: Majka Jeżowska „Na plaży”
Zdjęcia: Karolina Wtorek




wtorek, października 29, 2019

Myśli jak owce...

Nie mamy wpływu na nasze emocje. One po prostu są. Przychodzą niezależnie od nas i nie jest dobrze, jeśli próbujemy je tłumić.

Inaczej rzecz ma się z naszym myśleniem. Myśli są podległe woli, więc możemy myśleć to, co chcemy. Mamy duży wpływ na nasz sposób myślenia i warto nad nim pracować. Sam Pan Jezus nas do tego wzywa, gdy mówi: "Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię!" (Mk 1, 15) Greckie słowo "metanoia" oznacza zmianę myślenia, oceniania i rozstrzygania. Nie jest dobrze, gdy pozwalamy, aby coś "samo się myślało".

Emocje możemy porównać do chmur na niebie. Przychodzą i odchodzą. Czasem są łagodne i piękne, czasem czarne i burzliwe, ale zawsze po jakimś czasie mijają.
Nasze myśli są jak owce. Potrzebują pasterza i zagrody. Nie mogą się błąkać niepilnowane, bo mogą się zagubić albo wpaść w przepaść i pociągnąć nas za sobą.

Na pierwszym miejscu warto się zastanowić, czy nasze myślenie jest PRAWDZIWE. Co myślę o sobie, jak postrzegam innych, jaki mam obraz Boga?
Skąd możemy wiedzieć, co jest prawdą?
Wystarczy zestawić nasze myślenie z prawdami uniwersalnymi: z prawem naturalnym, ze Słowem Bożym, z nauczaniem Kościoła. Jeśli te rzeczywistości się pokrywają, będziemy podążać dobrą drogą ku coraz większej miłości.

Dodatkową weryfikacją może być spojrzenie kogoś z zewnątrz. Warto zwrócić się o pomoc do jakiejś dojrzałej osoby i wspólnie ustalić jakie myślenie jest prawdziwe, a jakie błędne. 

Dzięki takiemu rozeznaniu będziemy mogli podjąć intelektualną decyzję "co wybieram myśleć". Później dzięki pracy nad sobą będziemy mogli stopniowo odrzucać coraz więcej fałszywych myśli, które nieraz przychodzą automatycznie, a które są po prostu kłamstwem, które próbuje nam narzucić zły duch.


Druga ważna sprawa to przebywanie TU I TERAZ. Nasz umysł ma tendencje przenosić nas do świata, który nie istnieje. Zdarza się, że godzinami analizujemy coś, co się wydarzyło w przeszłości albo roztrząsamy na tysiąc sposobów, co może się wydarzyć. Nie chodzi tutaj o wyciąganie wniosków albo o zdrowe planowanie, tylko o niepotrzebne zadręczanie się, "co by było gdyby" w momencie, gdy i tak nic nie możemy zmienić.
Uciekamy w świat marzeń i fantazji albo prowadzimy wewnętrzne dialogi z kimś, kogo fizycznie przy nas nie ma.

Możemy się zaplątać w takie myślenie, jak owca w zarośla i ginie nam sprzed oczu rzeczywistość taka, jaka jest naprawdę.

Jeśli jednak już zdecydujemy się, by podjąć pracę nas sobą, to w jaki sposób możemy pilnować naszych myśli?

Najpierw, gdy pojawia się jakaś myśl, warto się zastanowić, czy ona jest zgodna z naszymi przekonaniami i z tym, co wcześniej uznaliśmy za prawdziwe. Jeśli nie jest, próbujmy ją odrzucić. Ojcowie Pustyni uczą, że takie niechciane myśli należy zastępować odpowiednimi cytatami z Pisma Świętego. Również krótkie akty, takie jak "Jezu, ufam Tobie" albo "Bóg jest miłością" mogą bardzo pomóc w walce z fałszywym myśleniem.

Zdarza się, że mimo naszych wysiłków, takie niechciane myśli kłębią się w naszej głowie niczym węże. Warto w takich momentach zrobić coś, co po prostu odwróci naszą uwagę: posłuchać ulubionej muzyki, zadzwonić do przyjaciela, obejrzeć dobry film i tym podobne.

Im dalej będziemy posuwać się w pracy nad sobą, tym łatwiej będzie nam odróżnić fałszywe i prawdziwe myślenie, a także bardziej skupić się na tym, CO JEST. Stąd już niedaleko, by utrzymać uwagę na TYM, KTÓRY JEST.






Magdalena Parys


Na podstawie: "Rozwój. Jak współpracować z łaską.", Monika i Marcin Gajdowie, wyd. Pro Homine, 2012 r.





wtorek, października 22, 2019

Nie mam już siły...


...czyli, o rekreacji słów kilka





NATURALNA  potrzeba odpoczynku.

W dzisiejszym świecie, pełnym pracy, zaangażowania w obowiązki, gonitwy za awansem, chęć zwiększenia zarobków, etc... nie mamy chwili, aby zastanowić się nad sobą, nad tym, co przeżywam, za czym tak naprawdę biegnę?

Jaki jest sens mojego życia?

Ciągle gdzieś się spieszymy, nasz dzień jest wypełniony wieloma zadaniami. W takim szybkim trybie życia łatwo jest zapomnieć, o podstawowej potrzebie każdego człowieka, jaką jest ODPOCZYNEK.
Dlatego też, potrzebna nam jest rekreacja. Ale co rozumiemy pod tym pojęciem?



REKREACJA ➝ (łac. recreo – odpocząć, odbudować siły, odreagować, rozwijać się)
- to dobrowolna działalność człowieka w czasie wolnym od pracy, w pierwszym rzędzie umotywowane zadowoleniem.



Wyróżniamy dwa rodzaje rekreacji:

1. Bierna (obejmująca takie zachowania jak słuchanie muzyki, oglądanie telewizji, czytanie książek, leżenie)





2. Czynna (wymaga zaangażowania fizycznego - rekreacja ruchowa; psychiczna - gry towarzyskie)





Biorąc pod uwagę różnego rodzaju formy rekreacji, może nam ona przynieść wiele korzyści.

Oto niektóre z nich:

WZMOŻENIE AKTYWNOŚCI, dzięki której stajemy się bardziej zadowoleni, radośni, a to wszystko za przyczyną odprężenia i relaksu, na który sobie pozwoliliśmy. 😃
Ważne, aby sposób w jaki spędzimy czas wolny zostały wybrany przez nas samych.


POCZUCIE SWOBODY i podjęcie działania według swoich preferencji czy wartości nadaje większych korzyści rekreacji, neutralizuje stres, psychiczne obciążenie.

Dzięki ZMIANIE, jakiej dokonujemy uciekając niejako od codziennych problemów zdobywamy zdrowie psychiczne, a co za tym idzie również zdrowie fizyczne, ponieważ człowiek tworzy doskonałą całość. Ciało, psychika i duch wzajemnie się przenikają.
Stąd warto zadbać o siebie w pełni. 😃

Rekreacja ruchowa ma co więcej WPŁYW NA PROCESY ZWIĄZANE ZE STARZENIEM SIĘ. Każda podjęta forma rozluźnienia opóźnia odczuwanie jesieni życia.

Warto również wspomnieć, że poprzez dobre wykorzystanie czasu wolnego możemy ROZWIJAĆ SWOJE ZAINTERESOWANIA, pasje, osobowość i kształtować nasze ciało.





Kamila Kruszyńska

piątek, października 18, 2019

Wspólnota rozmyślań




Chciałam dla Państwa, z mojej chwili obecnej, nadać komunikat. Ale po co nadawać komunikaty, po co jedynie opowiadać o czymś, skoro można ZAPROSIĆ. Do ogniska. Usiądźcie dzisiaj proszę z nami, a wtedy ta chwila będzie mogła trwać dla każdego z osobna. Od początku do końca. Taka sama, a jednak odmienna. Ławka przy ognisku jest szeroka, zmieścimy się.


Dookoła nas noc. Czujecie jej zapach?




A w tę noc cicho jak makiem zasiał. Stopy piasku odbite na domowej podłodze są pośpieszne, one wpadły jedynie po kilka spraw, uciekły z powrotem, bo przed domem fruwa ogień, dzieje się inna rzeczywistość – rzeczywistość wspólnoty rozmyślań.

Jemy palony chleb z wcieranym czoskiem i masłem, ziemniaki pieczone w folii aluminiowej, obsypujemy solą smaki niedoszłej jeszcze zimy, miękkiego miąszu ziemniaczanego i chrupiącego chlebowego ciasta. Jest nas wielu – imion zbyt wiele do prędkiego zapoznania. Lepiej powiem, że inni właśnie biorą prysznic przed kolejnym PRĘDKIM dniem dorosłości. A my siedzimy, bo czym się przejmować, zamartwiać? Że pieniądze, że przyszłość, że niewiadoma? Że powinności – do nauki, do wspinania się po szczeblach kariery, a może przeciwnie, do pakowania plecaka, wyjazdów z dala od społeczeństwa, żyjcie, żyjcie, róbcie, róbcie, to i to, jeśli życie poczuć chcecie, jeśli jeszcze nie za późno, jeśli to i to i to. A nas wielu siedzi, każdy z innej zjechał tu krainy cienia, i jemy w spokoju i w beztroskich rozmowach, a naszą główną dywagacją staje się właśnie jajko.

Czy gdyby trzymać tak jajko nad ogniem, to czy stałoby się po czasie jajkiem na miękko? Jedni z nas proponują fizyczne uzasadnienia, że jajko wybuchnie. Inni - w śmiech, że najlepiej sprawdzić to i jajko dać po prostu nad ogień. Tam, w świecie dzieją się dziwy prawdziwe, zmiany, przemiany, odmiany, ale my dzisiaj nie w tym proszę Państwa, nie w tym dzisiaj sedno i istota. Jajko pęknie, czy nie pęknie? Księżyc to półkole, wygląda zza chmur sunących pomału nad jajkiem. Wreszcie jajko ląduje nad ogniem i następuje moment wyczekiwania i wpatrywania się (usilnego, pełnego skupienia) – wybucha. Krzyk, śmiech. Jajko pękło.

Coś jeszcze pęka, wiele pęka. Ale tutaj swoboda, tu pękło jajko jedynie. Takie sprawy, a jakie będą jutro? Różne wybory i inne ciężkie dylematy. Póki co można się śmiać.




Dobrze, że możemy zrobić świat bardziej dobrym i wciąż dobro pomnażać, a czasami, kiedy jest już naprawdę źle i strasznie, możemy pamiętać o tym, że to tylko jajka pękają. (Chociaż wydaje się, że to pęka skorupa ziemska!)

Ale nie! Świat dalej trwa, życie dalej trwa, dobro istnieje – skoro my istniejemy, a Bóg codziennie pomaga nam na nowo je zobaczyć.


Oto czas na burzę mózgu we wspólnocie rozmyślań! Burza mózgu przebiega już, niestety, indywidualnie. Żegnamy się i każdy mówi "do zobaczenia", a ja bardzo dziękuję wszystkim za przeczytanie!



Nadia Urbanek


środa, października 16, 2019

Bóg widzi



„Lecz biada wam, faryzeuszom, bo dajecie dziesięcinę z mięty i ruty, i z wszelkiego rodzaju jarzyny, a pomijacie sprawiedliwość i miłość Bożą. Tymczasem to należało czynić, i tamtego nie opuszczać. Biada wam, faryzeuszom, bo lubicie pierwsze miejsce w synagogach i pozdrowienia na rynku. Biada wam, bo jesteście jak groby niewidoczne, po których ludzie bezwiednie przechodzą». Wtedy odezwał się do Niego jeden z uczonych w Prawie: «Nauczycielu, tymi słowami nam też ubliżasz». On odparł: «I wam, uczonym w Prawie, biada! Bo wkładacie na ludzi ciężary nie do uniesienia, a sami jednym palcem ciężarów tych nie dotykacie.” 
Łk 11, 42-46


Na zewnątrz wszystko ładnie, pięknie. A w środku? Grób pobielany. 
Po co te wszystkie starania o względy ludzkie? Po co wysiłki, żeby się innym przypodobać? Po co zabiegać o to, żeby mnie ludzie chwalili? To strasznie męczące. Zabiera dużo czasu i siły, a co najważniejsze życia nie daje.

Bóg widzi i wie co jest w człowieku. Nie warto szukać chwały i uznania u ludzi. 
Może nawet nikt nie zauważy jakiegoś dobra, które czynię. Ale to nie jest istotne. Bóg widzi i to mi wystarczy. Może ktoś inny posądzi mnie niesłusznie o jakieś zło i rzuci cień na moją osobę. Bóg wszystko widzi i zna prawdę. Możliwe jest uwolnić się od przyjmowania ludzkich opinii. Co sobie o mnie pomyślą, jak mnie postrzegają, czy będą mi się kłaniać? To wszystko z czasem przestaje mieć jakiekolwiek znaczenie.

Bóg widzi moje wnętrze, zna moje motywacje i wie co mną kieruje w danym momencie. 

Czy jest to miłość?




Jadwiga Wojtak

piątek, października 11, 2019

Katoliczka nie narzeka

Dlaczego? Mam dobrą rodzinę, kocham męża, dzieci... Dlaczego nie jestem szczęśliwa?
Odkryłam niedawno, że mnie nie ma...

Ogarniam dom, pracuję zawodowo, wychowuję dzieci. Dzień zaczynam o 5 a kończę po 23. Jestem ogólnie zadowolona - dzieci dopilnowane, zawiezione na zajęcia pozalekcyjne, obiad ugotowany, kuchnia sprzątnięta a weekend zaplanowany. Wszystko tak, jak lubi mąż i dzieci. Super!
Bo przecież zawsze KOGOŚ INNEGO pytam: co macie ochotę zjeść na obiad? Co chcecie robić w niedzielę? Jak chcecie spędzić wakacje? Co lubicie? O czym marzycie?
Dziś obudziłam się i stwierdziłam: MNIE nie ma!
Już ja nie marzę, ja nie tęsknię, ja nie mam ochoty  i ... nie cieszę się. Kiedyś,  kiedyś... tak, potrafiłam.
Wiec dlaczego nie pytam siebie, czego chcę? Co mogłabym robić w weekend? Jest we mnie PUSTO.
Nie, jest "coś"... coś co po cichu szepcze mi w ucho, że robić coś dla siebie jest źle.

Ja, matka karmiąca innych, usycham z GŁODU.
Co zrobić?
Co zrobić dla siebie?



Anna Duda