Polubiłam, pokochałam swoją kobiecość
Opublikowane przez Ukryte Piękno
14.8.18
6 komentarzy
POLUBIŁAM, POKOCHAŁAM SWOJĄ KOBIECOŚĆ
Z Anetą Ciężarek i Emilią Cichocką o projekcie Sklep Twe sukienki
Część Pierwsza, czyli o tym, dlaczego Twe sukienki?
Przeglądam stronę Twe sukienki na FB. Sporo wydarzeń, wyprzedaż… uuu, jakie piękne rzeczy wiszą na wieszakach. Informacje o sklepie - zaledwie skromne. Dzwonię zatem na podany numer, umawiam się z Anetą na spotkanie i… jestem na ulicy Wąski Dunaj w Warszawie. Szukam „sklepu bez spodni”, który jest nie tylko sklepem i nic, kompletnie nic, nie ma sklepu! Dzwonię do Anety Ciężarek, z którą umawiałam się na spotkanie i wywiad, i dostaję dokładny adres. Przyzwyczajona do krzykliwych witryn, reklam i kolorowych zachęt typu „odwiedź mnie, jestem sklepem dla Ciebie”, odczuwam pewien zawód, może rozczarowanie. Wszystko pryska, gdy tylko przekraczam próg zwykłego acz niezwykłego mieszkania, aby znaleźć się w „królestwie spełniania kobiecych marzeń”.
Aneta Ciężarek i Emilia Cichecka - dwie kobiety, twórczynie odzieżowego projektu Twe sukienki sklep bez spodni otwierają mieszkanie, otwierają swój czas, swoje doświadczenie i marzenia.
Anna Duda: Czy to wszystko wy szyjecie?
Aneta: Nie, mamy swoją krawcową, ale mamy swój styl, to wszystko nasze prototypy. Szyjemy obecnie nową kolekcję. Z poprzedniej spódnice poszły jak burza. Materiały są dobrej jakości, bo stawiamy na jakość. Przychodzą do nas Panie coraz bardziej świadome swojego wyglądu i tego jak się ubierać. Zatem są kieszonki, długość za kolana. Przed nami kolekcja na jesień!
Anna Duda: Zacznijmy od misji. Sklep bez spodni i nie tylko sklep. Skąd ten pomysł?
Emilia: Zaczęło się od tego, że same się zmieniłyśmy. Trzy lata temu zobaczyłam różne hasła na FB, typu: rok w sukience. Zaciekawiły mnie. Szybko się okazało, że jestem w ciąży i po prostu nie mogę chodzić w spodniach, bo mnie krępują i źle się czuję – nie mogę. Przez rok nie chodziłam w spodniach.
Po roku zdecydowałam, że wyrzucę spodnie z szafy, skoro i tak w nich nie chodzę. Zaczęły dziać się ciekawe rzeczy, takie na moją korzyść. Zauważyłam, że jak chodzę w sukience to inaczej się poruszam, zakładam inne buty. Bardziej kobiecy styl się we mnie obudził. Dostrzegłam, że potrzebuję ładnie się umalować, uczesać. I tak swoją kobiecość polubiłam, pokochałam, zaakceptowałam. Zauważył to mój mąż i inni mężczyźni. Zauważyłam, że mnie traktują z większą atencją, jak damę. Kobieta w sukience budzi inne odczucia wśród mężczyzn. Pomyślałam, ze w tym kryje się coś więcej. To nie tylko moda i styl. To coś więcej.
Oczywiście na początku nosiłam krótkie sukienki i spódnice, bo tylko takie miałam, ale coś mi przeszkadzało. Źle się czułam w tym, stwierdziłam – musi być dłuższa. Moje przeżycia zbiegły się z tym, że skontaktowała się ze mną Anetka. Dwa lata temu zaproponowała mi współpracę – planowała otworzyć sklep z sukienkami. Kobiety szukają sukienek dla nich – odpowiedniej długości, ładnie skrojonych i z dobrego materiału. Gdzie takie znaleźć? W galeriach? Wszystko małe, krótkie, wydekoltowane, lub udziwnione. Aneta wtedy zdecydowała się wrócić do Polski, więc taki sklep był dobrym pomysłem.
A jednak na początku byłam sceptyczna. Miałam wymarzoną, wymodloną pracę, byłam wedding plannerką w prestiżowej agencji ślubnej, organizowałam śluby i wesela. Uwielbiałam pracę z ludźmi, sprawy organizacyjne. Napisałyśmy razem business plan i … zaczęło mi się do podobać. To było w maju 2016 roku. Była sobota.
Po roku zdecydowałam, że wyrzucę spodnie z szafy, skoro i tak w nich nie chodzę. Zaczęły dziać się ciekawe rzeczy, takie na moją korzyść. Zauważyłam, że jak chodzę w sukience to inaczej się poruszam, zakładam inne buty. Bardziej kobiecy styl się we mnie obudził. Dostrzegłam, że potrzebuję ładnie się umalować, uczesać. I tak swoją kobiecość polubiłam, pokochałam, zaakceptowałam. Zauważył to mój mąż i inni mężczyźni. Zauważyłam, że mnie traktują z większą atencją, jak damę. Kobieta w sukience budzi inne odczucia wśród mężczyzn. Pomyślałam, ze w tym kryje się coś więcej. To nie tylko moda i styl. To coś więcej.
Oczywiście na początku nosiłam krótkie sukienki i spódnice, bo tylko takie miałam, ale coś mi przeszkadzało. Źle się czułam w tym, stwierdziłam – musi być dłuższa. Moje przeżycia zbiegły się z tym, że skontaktowała się ze mną Anetka. Dwa lata temu zaproponowała mi współpracę – planowała otworzyć sklep z sukienkami. Kobiety szukają sukienek dla nich – odpowiedniej długości, ładnie skrojonych i z dobrego materiału. Gdzie takie znaleźć? W galeriach? Wszystko małe, krótkie, wydekoltowane, lub udziwnione. Aneta wtedy zdecydowała się wrócić do Polski, więc taki sklep był dobrym pomysłem.
A jednak na początku byłam sceptyczna. Miałam wymarzoną, wymodloną pracę, byłam wedding plannerką w prestiżowej agencji ślubnej, organizowałam śluby i wesela. Uwielbiałam pracę z ludźmi, sprawy organizacyjne. Napisałyśmy razem business plan i … zaczęło mi się do podobać. To było w maju 2016 roku. Była sobota.
Aneta: Plan rodził się podczas modlitwy. Zaczęłam się zmieniać. U początków była Beatka Mądra z Krakowa - to dzięki niej. Działałam w Akademii Obrońców Życia. Ona nie chodziła w spodniach, matka kilkorga dzieci, zawsze w spódnicy, zawsze ładnie, choć skromnie wyglądała. Ja chodziłam na czarno. Nie było mowy o kolorach, zawsze w spodniach, ciężkich butach. Ona mnie zafascynowała swoją kobiecością.
Zapytałam: Czy ty nigdy nie chodzisz w spodniach? Bo mnie ten jej styl już irytował, drażnił, to było nienormalne w tym świecie. Ona odpowiedziała tak prosto, może dziecinnie: Anetko, czy ty widziałaś kiedykolwiek Matkę Bożą w spodniach?
To uderzyło moją wyobraźnię. To była droga mojego nawrócenia, a mieszkałam jeszcze w Norwegii. Od tego się zaczęło. Za mną to chodziło, zaczęłam myśleć. Kupowałam spódnice, chowałam po szafach, przymierzałam ukradkiem, ale w domu, w żadnym razie nie publicznie. Po trzech latach dopiero wyszłam z domu po raz pierwszy w spódnicy do kościoła. Przeżyłam ogromny wstyd, myślałam, ze się pod ziemię zapadnę, ale coś mnie pchało. A byłam już wtedy dojrzałą kobietą.
Jak zatruta jest nasza psychika, co się z nami dzieje, że wstydzimy się chodzić w spódnicach. Co się stało ze mną, że nie byłam w stanie chodzić w spódnicy. Mam tę moją „pierwszą” spódnicę do dziś, zostanie jako pamiątka. Długo w niej chodziłam, a potem były inne spódnice. Najpierw ołówkowe, takie obcisłe. Potem i to się zmieniało, bo jak się zmienia duchowość, to się zmieniają i spódnice i sukienki. Potrzebowałam się bardziej zakryć, pojawił się temat opiętych i dopasowanych spódnic. Zauważyłam, jak reagują na opięte sukienki mężczyźni, w tym księża. Dostrzegłam ich spojrzenia. Nastąpił kolejny krok – spódnice z koła i dłuższe, za kolana. To jest ta długość, czuje się w tym dobrze.
Zapytałam: Czy ty nigdy nie chodzisz w spodniach? Bo mnie ten jej styl już irytował, drażnił, to było nienormalne w tym świecie. Ona odpowiedziała tak prosto, może dziecinnie: Anetko, czy ty widziałaś kiedykolwiek Matkę Bożą w spodniach?
To uderzyło moją wyobraźnię. To była droga mojego nawrócenia, a mieszkałam jeszcze w Norwegii. Od tego się zaczęło. Za mną to chodziło, zaczęłam myśleć. Kupowałam spódnice, chowałam po szafach, przymierzałam ukradkiem, ale w domu, w żadnym razie nie publicznie. Po trzech latach dopiero wyszłam z domu po raz pierwszy w spódnicy do kościoła. Przeżyłam ogromny wstyd, myślałam, ze się pod ziemię zapadnę, ale coś mnie pchało. A byłam już wtedy dojrzałą kobietą.
Jak zatruta jest nasza psychika, co się z nami dzieje, że wstydzimy się chodzić w spódnicach. Co się stało ze mną, że nie byłam w stanie chodzić w spódnicy. Mam tę moją „pierwszą” spódnicę do dziś, zostanie jako pamiątka. Długo w niej chodziłam, a potem były inne spódnice. Najpierw ołówkowe, takie obcisłe. Potem i to się zmieniało, bo jak się zmienia duchowość, to się zmieniają i spódnice i sukienki. Potrzebowałam się bardziej zakryć, pojawił się temat opiętych i dopasowanych spódnic. Zauważyłam, jak reagują na opięte sukienki mężczyźni, w tym księża. Dostrzegłam ich spojrzenia. Nastąpił kolejny krok – spódnice z koła i dłuższe, za kolana. To jest ta długość, czuje się w tym dobrze.
Emilia: Zauważyłyśmy tę wygodę. Taka długość daje wygodę. Zauważyłyśmy to i w domu i poza domem. Nasze ubranie w domu też jest ważne. Dlaczego nie mam być piękna dla mojego męża? Dlaczego mam się podobać innym a mężowi nie? Dla męża mam zakładać Tshirt i leginsy? Zatem i w domu i poza noszę sukienki. Mam jednego synka, drugie dziecko w drodze. Wychodzę do parku, na plac zabaw, a w sukience jest mi wygodnie. Ta długość daje komfort, nie muszę się martwić, poprawiać, obciągać lub podciągać. Ta długość daje komfort psychiczny.
O Twych sukienkach, otwieraniu się na własną kobiecość i różnych stylizacjach – czytaj w następnym artykule już wkrótce!
Anna Duda
Hmmm interesujące... Dzięki za ciekawy artykuł... Nie macie drugiego sklepu w Łodzi :) ??????????
OdpowiedzUsuńProjekt bardzo ciekawy i odważny, z pewnością sklep tylko i wyłącznie z sukienkami to już jest ewenement na rynku :)
OdpowiedzUsuńMam prawie identyczne doświadczenia z życia z moją zmianą z noszenia spodni na sukienki spódnice... I też uważam, że takie długości jak mówicie są najwygodniejsze/ bezpieczniejsze.
OdpowiedzUsuńLubię odważne dziewczyny, tak trzymać:)
OdpowiedzUsuńAnetka, Beatka. Dorosłe kobiety, a pieszczą się jak małe dziewczynki! Więcej powagi, naprawdę.
OdpowiedzUsuńBardzo fajny pomysł ale proszę o taki sklep w stolicy Anna z Warszawy
OdpowiedzUsuń