Miłość lepsza niż kino?

Opublikowane przez Ukryte Piękno 14.11.18 3 komentarzy

Jest taka rzeczywistość, która w sposób jakby magiczny jest w stanie mnie porwać i wciągnąć do świata innego niż ten, który znajduje się wokół mnie... Jesteś w stanie zgadnąć o jaki świat mi chodzi? Myślę, że możesz to poczuć.

Kiedy siadasz w wygodnym fotelu, wokół wszystko cichnie, gasną światła, ciszę zastępuje wszechobecna muzyka i słowa... i wciąga Cię jak ruchome piaski w inną rzeczywistość, świat fikcji i marzeń, odłączasz się na dwie godziny od tego, co Cię otacza, od Twoich zmartwień i planów, do których za niedługo wrócisz, ale już inna, jakaś zmieniona, coś w Tobie drgnęło, jakby Ktoś pociągnął strunę Twojej wewnętrznej harfy i tylko Ty wiesz, ile tam jest dźwięków, co zagrało w Tobie, który takt melodii Twojego życia. 


To świat łez nad czyimś losem, śmiercią, miłością, rozstaniem czy powrotem, czyjeś złamane serce lub szalony pęd za marzeniami, świat dialogów, monologów, ciszy...

Różne historie, każda inna, każda ciekawa, tak jak Ty i ja, i Ktoś jeszcze...

A może świat grozy i napięcia, szokujących scen naciskających Twoje granice, po to byś zobaczyła jak jesteś wrażliwa, wytrzymała... jak wtedy, kiedy zasłaniasz rękami oczy żeby nie widzieć, ale mimowolnie przez palce zaglądasz, żeby nie utracić żadnego ze zdjęć. 

Kino... tylko tyle, a może aż tyle...? 

Nuty i melodie, które jeszcze długo grają w Tobie, po to by w odpowiednim (lub nie) momencie, jakby za naciśnięciem niewidzialnego PLAY, włączyć się i zagrać w Twoim sercu i umyśle... kiedy chodzisz i nucisz, jakby rozpamiętując te emocje, które przyszło Ci przeżyć.

To śmiech z czyjegoś potknięcia, paradoksalnych groteskowych zdarzeń, radość z udanego zakończenia lub głucha refleksyjna cisza, która zostaje mimo iż film już się skończył...

Udane żarty, ulotne spojrzenia, zmysłowe, intymne słowa i czyny, których świadkiem zostałaś właśnie Ty, dynamiczne kłótnie, żenujące ujęcia, eklektyczne symboliczne zdarzenia, życie, życie, życie... 


Tyle historii, tyle pomysłów, a to wszystko jest jakby dodatkiem do miłości, jak nić owijająca się wokół szpuli, czy to komedia, thriller, kryminał, bajka wszędzie musi być MIŁOŚĆ, jak gdyby magiczny klej, który zespala wszystko razem, nadaje wszystkiemu sens, bez którego film jest jakiś suchy, jak chleb bez masła. 


I to nam smakuje, nieraz się tym przejemy, bywa też lekki niedosyt, odbije się czkawką lub uraczy palącą zgagą, czasami zostawi po sobie permanentną plamę w naszej pamięci i będzie już zawsze przypominać obraz, innym razem jakiś dialog, do którego ciągle wracasz zaśmiewając się z przyjaciółmi, jakaś piosenka, którą włączasz gdy masz gorszy nastrój, albo po prostu sposób na nudę, forma relaksu, odpoczynku, spędzania wolnego czasu. 

Sporadycznie jest to wygodny fotel w kinie, częściej fotel w domu, szczelnie otulający kocyk, gorąca herbata i paczka chusteczek, my kobiety wiemy o co chodzi... uwielbiamy to, te perypetie innych, mamy wszczepione w geny śledzenie innych ludzi, ta wrodzona ciekawość (jakże bardzo potrzebna światu), która zmusza nas do szukania jeszcze i jeszcze. 

Czasami wystarczą nam dwie godziny dobrego filmu, a jeśli nie, dopiero przy 3467 odcinku jesteśmy w stanie oderwać się od tego fantastycznego świata bez problemów, który w rzeczywistości nie istnieje i zacząć żyć własnym życiem... z MIŁOŚCIĄ, która jak cement łączy wszystkie cegiełki i pozwala zbudować prawdziwy dom, z problemami, dialogami, łzami, śmiechem i radością, jak w filmie tylko lepiej! bo prawdziwie.


Karolina Zgryźniak
Tematy: , ,