Pamięć i wyobraźnia

Opublikowane przez Ukryte Piękno 8.5.19 Brak komentarzy
Frustracja, zamartwianie się, niepokój, obawa, przerażenie, stres.
Na pewno każdy z nas doświadcza nieraz któregoś z tych uczuć. Skąd one się biorą? Jak sobie z nimi radzić?

Człowiek jest stworzeniem, które posiada pamięć i wyobraźnię. Może wspominać przeszłość i wybiegać myślami w przyszłość. Jeśli jednak za bardzo skupiamy się na tym, co było lub nadmiernie zamartwiamy się o to, co jeszcze nie nastąpiło, to w naszym sercu może rodzić się pesymizm, lęk lub niepokój.

Pan Bóg nie zapomniał jednak o człowieku. Jako Dobry Ojciec daje On nam lekarstwa na poranioną pamięć i wyobraźnię.

Pierwszym lekarstwem jest sakrament pokuty. Nasze przeszłe grzechy obciążają sumienie, które jest wewnątrz nas i boi się Boskiego sądu. Z tego powodu potrzebujemy doświadczyć przebaczenia, które nie oznacza jednak wymazania przeszłości.

Bóg jako Miłosierny Ojciec ciągle na nas czeka, ale Jego przebaczenie nie dokonuje się automatycznie. Warunek jaki musimy spełnić to pozwolić sobie wybaczyć.

Jeśli kogoś skrzywdziliśmy i żałujemy tego, to prosimy go o wybaczenie, a dowodem szczerości naszej skruchy będzie chęć zmiany postępowania i próba wynagrodzenia za popełnione zło. Kiedy dziecko wybije szybę, ofiarowuje wszystkie swoje oszczędności na naprawę szkody i następnym razem pójdzie grać w piłkę w inne miejsce. Tak samo jest w relacji z Bogiem. Nie możemy przyjąć przebaczenia, jeśli trwamy w przywiązaniu do zła. Nasze marne wysiłki zadośćuczynienia albo pokuta, którą odprawiamy mogłyby być zupełnie nieadekwatne do wagi popełnionego zła, gdyby nie moc Chrystusa, który sam nadaje im dużo większą wartość niż mogłoby się wydawać.
To On jest naszym Zbawicielem i Lekarzem. Przez swój własny wysiłek nie jesteśmy w stanie pomóc sami sobie. Potrzebujemy pomocy z zewnątrz i właśnie Chrystus nam ją oferuje. Człowiek, który upada, nie może sam sobie podać ręki, żeby się podnieść. Nie jesteśmy samowystarczalni. Chory potrzebuje lekarza.

Nasze nieodpokutowane i nieprzebaczone grzechy są główną przyczyną lęku i niepokoju. Jedyna droga naprawy, to powrót do jedności z Bogiem poprzez skruchę. Nic nie da zaprzeczanie istnieniu grzechu - to tak, jakby chory na raka próbował negować istnienie tej choroby w sobie.



Drugim lekarstwem na problemy związane z myśleniem o czasie jest uświęcanie chwili obecnej. Nie mamy wpływu na to, co już minęło i niewiele da rozważanie tego, co może nastąpić, ale mamy władzę nad tym, co robimy TERAZ i w jaki sposób przyjmujemy to, co daje nam Bóg.

Czasami trudno jest przyjąć to, co nam się przydarza. Jakaś drobnostka może popsuć cały dzień, bo coś nie potoczyło się po naszej myśli. Być może zaczął padać deszcz, kiedy zaplanowaliśmy wycieczkę albo szef w pracy się na nas uwziął i ciągle się o coś czepia.

Bóg nie tłumaczy nam, dlaczego coś się dzieje tak, a nie inaczej. Jeśli jednak Mu wierzymy, to możemy przyjąć naszą wolą to, co On nam daje bez słowa skargi. To Bóg ostatecznie wie lepiej, co jest dla nas dobre, jak lekarz, który czasami musi podać pacjentowi gorzkie lekarstwo. Chory człowiek nie skarży się na nieprzyjemną terapię, ani nie pyta dlaczego leki są tak niesmaczne - wierzy, że zastosowane leczenie będzie dla niego dobre.

Chwila obecna jest także osobistą wiadomością od Boga dla nas. W danej sytuacji znajduję się tylko ja i nikt inny. Bóg jak dobry Wychowawca uczy nas czerpać prawdziwą mądrość z doświadczeń, w których nas stawia. Bóg lubi działać z ukrycia. Ukrywa się także w naszej zwyczajnej codzienności. On mówi do nas szeptem, podczas gdy my często oczekujemy głosu trąby. Wielu ludzi pragnie poświęcać się dla Boga i wykazywać się jakimiś heroicznymi czynami, ale kiedy mąż skrytykuje obiad albo dziecko porozrzuca klocki, momentalnie tracą cierpliwość. 
Kto z nas nie chciałby sam sobie wybrać krzyża na swoją miarę? A jednocześnie tak trudno jest nam przyjąć ten krzyż codzienności, który daje nam Bóg!

Takie zwyczajne sytuacje dnia codziennego mogą stać się świetną okazją do zasługi, jeśli tylko przyjmiemy je z miłości do Boga, z wiarą, że to nasza droga do Niego.

Codziennie w modlitwie "Ojcze nasz" wypowiadamy słowa: "bądź wola Twoja". Spróbujmy właśnie w naszym TERAZ zobaczyć wolę Boga, której nie musimy rozumieć, jeśli tylko uwierzymy, że Bóg jest tym, który kocha nas miłością NIESKOŃCZONĄ.





Magdalena Parys

Na podstawie: Sheen F., "W górę serca", wyd. Esprit, Kraków, 2018